4 mar 2015

[Sto Odcieni Bieli] Rozdział IV








     Słoneczne spojrzenie, biała koszulka, słodki, łagodny uśmiech i błyszczące oczy.
Wpatrywałem się w swoje odbicie w lustrze, a setki myśli przelatywały przez moją głowę z każdą kolejną sekundą. Panorama Seulu, umiejscowiona obok, była tak samo piękna jak zawsze. Słońce delikatnie wyłaniało się zza horyzontu rozświetlając stolicę, a ludzie budzili się, aby znów, jak każdego dnia, sprostać zadaniom i trudnością jakie na nich czekają. Los nie jest łaskawy. Dla mnie też nie był. Wiadomość nagrana na sekretarce przez Jongina była dla mnie nie zbyt miłym zaskoczeniem. Obawiałem się, że coś źle zrobiłem, że gdzieś popełniłem błąd. Bałem się, że mnie zwolni. Jednak wszystkie moje obawy zostały rozwiane, gdy oddzwoniłem do niego następnego dnia. Nie chciał mi powiedzieć, o co dokładnie chodzi, ale słychać było, że jest zdenerwowany, drażliwy i jakiś nie swój. Stanowczo wydał mi polecenie, abym już następnego dnia był w Seulu, bo musi mnie przy sobie mieć. Muszę mu w czymś pomóc. Tylko  tyle się dowiedziałem. Żadnych szczegółów, konkretów. 


-Musisz jechać? - pytał YiXing, gdy pakowałem na szybko potrzebne mi rzeczy. Nie wiedziałem ile Kim ma zamiar mnie tam przetrzymać, więc nie wiedziałem co spakować. 

-Muszę, wiesz o tym. - odpowiedziałem z goryczą w głosie. Było mi go szkoda. Było mi żal, że zostanie sam. gdy ja powinienem przy nim być. 

-Wiem. - blady uśmiech pojawił się na jego twarzy. 

     Kilka godzin później żegnałem się z nim na lotnisku. I gdzieś głęboko w sobie, gdzieś w środku, miałem wrażenie, że to nasze ostatnie pożegnanie. Jakby więcej nie miało ich już być. A co z powitaniami? Ich nie czułem, ale słyszałem .Tonęły gdzieś daleko w porankach. 

     Teraz, stałem wpatrując się w samego siebie, w hotelu w Gangnam i myślałem. Uderzyła we mnie tak ogromna fala nieprzewidzianych myśli, że zacząłem drżeć. Nie myślałem o Sehunie, o tym jak blisko jest. Przynajmniej się starałem. I mi się udawało. Ale wiecie, mówią, że wszystko dzieje się do czasu.




     Gdy wsiadałem do samochodu Jongina, który podjechał po mnie nie wiedziałem czego się spodziewać. Tak naprawdę to nie miałem żadnej wskazówki, co zbiło mnie bardzo z tropu.

-Tęskniłem za tobą - zaśmiał się Kim na powitanie.

-Ja za panem też - uśmiechnąłem się kręcąc głową. To było takie… zwyczajne?

-Możesz mi teraz powiedzieć o co chodzi? Wiesz, ostatnie godziny spędziłem na zastanawianiu się do czego mój ukochany szef tak pilnie mnie potrzebuje. Nie umiałem oderwać od tego tematu myśli, a ty cały czas milczałeś. - powiedziałem dość stanowczo.

-Wiesz, Luhan. Dużo się wydarzyło przez ten rok. Właściwie nie wiem od czego zacząć… Może po prostu daj mi mówić i nie przerywaj, ok? - kiwnąłem głową - Rok temu… Luhan, twój wyjazd do Pekinu i rozwój firmy, to nie do końca moja sprawka. Kim Records miało podpisać kontrakt z TRX, ale tego nie zrobiliśmy. Przy najmniej nie w jawnym świetle. Podpisałem pewną umowę z Oh Sehunem, którego już znasz jak sądzę, polegała ona na tym, że on ustabilizuje nasze problemy finansowe, ale my w zamian musimy zacząć się rozwijać. Sehun zaproponował nową sankcję w Chinach no i się zgodziłem. Nie miałem wyjścia. Dał mi listę ludzi z naszej firmy, którzy mieli tam zacząć pracę. Takim oto sposobem znalazłeś się  w Chinach. Ale nie o tobie tu mowa. Chodzi o to, że kilka dni temu dostałem od Sehuna telefon. Chce zerwać kontrakt.

-Dlaczego? - wciąłem się czując jak moje gardło stało się pustynią.

-Wiesz… mnie i Sehuna łączyła pewna specyficzna relacja. Nic więcej powiedzieć nie mogę. W sumie dalej nas ona łączy, ale już w mniejszym stopniu, tak myślę. Chodzi o to, że Sehun chce zerwać kontrakt dla mojego dobra, dla dobra Kim Records. Okradziono TRX. Z konta rodziny Sehuna zniknęło kilkadziesiąt milionów. To sprawka gangu, który miał szpiega  w TRX. Sehun boi się, że dobiorą się też do nas… Mówiłem mu, że przesadza, że ja nie chcę tego kończyć, nie chcę zrywać kontaktu, ale on mnie nie słuchał. Jedziemy do TRX na spotkanie z Sehunem. Pytałeś po co tu jesteś? Dlaczego cię tu sprowadziłem? Jesteś dobrym mediatorem. Masz gadane i jedyne o co proszę, to przekonaj Sehuna do zmiany decyzji, Luhan. To dla mnie bardzo ważne. Nie pytaj dlaczego, jak i po co. Po prostu to zrób, ok?

Wpatrywałem się w niego i czułem jak grunt osuwa mi się pod nogami. 

Powoli, w milczeniu, zacząłem analizować każde słowo, które przed chwilą usłyszałem. To było jak cios. Miałem zobaczyć Sehuna. Po roku płaczu, znudzonych westchnień i białych wspomnień. Miałem zobaczyć Sehuna.

Ta myśl krążyła gdzieś  w moim umyśle zaraz obok tej, że Sehun naprawdę zrobił tak jak powiedział wtedy na balu. Zapewnił mi to, czego potrzebowałem. Może jednak się martwił? Może mu zależało?

I wtedy, niespodziewanie dotarła do mnie TA informacja. 

Jongina i Sehuna łączyła specyficzna relacja. Relacja? Ale że co? Byli parą? Byli kochankami? Byli , nie wiem, rodziną?

 Jongin patrzał się na mnie, być może czekając na moją reakcję. Spuściłem głowę ukrywając złość? Zazdrość? Nie miałem pojęcia co, ale nie było to przyjemne uczucie i na pewno nie takiego odzewu ze strony mojego serca się spodziewałem. 

-Wszystko  w porządku? - zapytał Kim i naprawdę się o mnie martwił. Zdradzał go wyraz twarzy. 

-Tak - przytaknąłem biorąc głęboki oddech.

Prawda była taka, że moje serce wykonywało jakieś sto uderzeń  na sekundę. Być może się bałem. Byłem zaskoczony. Zdezorientowany. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem, a teraz miałem tak po prostu tam iść i z nim porozmawiać? Tak jakby nic się pomiędzy nami nie wydarzyło? Czy tak zachowują się dorośli ludzie? Nie sądzę. 

Zanim zdarzyłem w jakimś stopniu dojść do normalnego stanu Jongin zatrzymał samochód, a ja zdałem sobie sprawę, że stoję przed wielkim, szklanym budynkiem TRX Entertainment. Pogoda chyba zmieniła się wraz z moim nastrojem, ponieważ, gdy wychodziłem z domu nic nie zapowiadało na deszcz, a teraz padało, nie mocno, a niebo wciąż było niebieskie, ale mimo to - padało. Mama zawsze powtarzała mi, że to niebo płacze. Kim wyszedł, a ja zaraz za nim. Zawahałem się przed wejściem, ponieważ w jednej chwili te wszystkie wspomnienia wróciły i zaczęły mnie nękać gdzieś głęboko we mnie samym. Tym razem w recepcji za ladą stała blondynka, ubrana w ten dobrze mi znany biały strój. Jej uśmiech był sztuczny. W głównym pomieszczeniu nie było aż tyle ludzi. Zorientowałem się, że to dlatego, iż jest już dawno po godzinie pracy południowej i zapewne większość z pracowników poszła już do domu. 

Weszliśmy do windy. Tej samej co wtedy. Ja znów spojrzałem na siebie w lustrze i westchnąłem bezsilny do granic możliwości. 

Modliłem się o to, aby Sehuna nie było. 




     Ale Bóg mnie nie wysłuchał, bo jedna z pracownic zaprowadziła nas do sali konferencyjnej. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy była panorama Seulu za oknem. Deszcz leniwie spływał po szybie oklejając miasto lepkimi wspomnieniami wcześniejszej pogody. 

Stał tam. Z dłońmi w czarnych spodniach. A jego niebieskiej koszuli nie przyozdabiał krawat. To był pierwszy raz, gdy zobaczyłem Sehuna nie w garniturze i aż uśmiechnąłem się pod nosem, a potem fala rzeczywistości uderzyła we mnie z rozpędzoną siłą. 

Stałem obok Jongina, który też wyraźnie był zdenerwowany. Bardzo zdenerwowany. 

Sehun odwrócił się w naszą stronę i mógłbym przysiądź, że się uśmiecha. Ale zaraz po tym na jego twarzy wystąpiła surowość. Podał dłoń Jonginowi, a potem mi. I wytrzymałem jego spojrzenie. Naprawdę mi się udało. Tym razem nie mdlałem, nie trząsłem się. To było naturalne.

-Luhan przyjechał tu specjalnie  z Chin, bo jest dobrym negocjatorem, a ty dobrze wiesz, że nie chcę zrywać tej umowy. - Jongin był tym, który pierwszy się odezwał. Jego głos drżał. 

-Jongin - Sehun był chyba już tym wszystkim zmęczony, bo westchnął z rezygnacją - Na prawdę? Mówiłem ci, że to jedyny sposób aby ochronić twoją firmę, a ty sam tego nie chcesz. Dlaczego nie pozwalasz mi sobie pomóc?

-Dobrze wiesz dlaczego. Nie rozumiem cię. Chcesz to tak skończyć? Tak po prostu?

-Jongin-

-Nie. Posłuchaj mnie, nie jestem człowiekiem, który olewa wszystko tak jak ty. Bo w przeciwieństwie do ciebie, gdy mi na czymś zależy, to brnę do tego, aby to zdobyć. A ty jesteś tchórzem. Głupim, tchórzem, który boi się walczyć. 

Stałem tam i słuchałem każdego słowa i każdego westchnięcia. Zabawne, że oni jakby mnie ignorowali. I byłem pewny, że nie powiem dziś ani jednego słowa. 

-Dobra, wiesz co? - przerwał mu Sehun podając jakąś kartkę, która wcześniej leżała na stole. Masz to. Proszę bardzo. Niue chcę tej umowy. Nie zrywajmy jej. Ale teraz wyjdź. 

Poczułem zimny chłód w jego głosie i aż się wzdrygnąłem. 

Jongin zrobił urażoną minę i wyszedł pozostawiają za sobą tylko echo minionej kłótni. 

     Nie wiedziałem co mam robić. Sehun stał przede mną i był wyraźnie wkurzony, a ja i tak nie miałbym innego wyjścia. Spojrzał na mnie i nasze spojrzenia na chwilę się spotkały i mógłbym przysiąc - chciał coś powiedzieć, ale ja obróciłem się i wyszedłem nawet nie zamykają za sobą drzwi. Usłyszałem tylko ich huk. 

Gdzieś głęboko we mnie tliła się mała, głupia nadzieja. Nadzieja, że Sehun za mną pobiegnie.

Ale nie zrobił tego.




     Błąkałem się ulicami Seulu nie widząc żadnego konkretnego celu. Szedłem przed siebie, tak po prostu, a deszcz delikatnie grał o chodnik. Z jednej strony świeciło słońce, a z drugiej na niebie widniały ciemne chmury. Taka pogoda była idealna. Wręcz namacalna i spójna z moim stanem psychicznym. Z jednej strony cieszyłem się, że go zobaczyłem, a z drugiej byłem zły, że nie powiedział mi nic co tłumaczyło by jego zachowanie. Byłem przemoczony, zdezorientowany i wkurzony na samego siebie, że jeszcze rok temu byłem tak bardzo naiwny. 

Może Sehun chciał się wytłumaczyć, ale nie wiedział w jaki sposób? Może to mi się coś pomieszało. 

     Zawędrowałem do parku. Usiadłem na drewnianej, mokrej ławce i przez dobre pół godziny gapiłem się w  plac zabaw. Dzieci uciekły przed deszczem. Dlaczego ja więc nie uciekłem? Mogłem to zrobić już wtedy. Nie myślałbym o tym teraz aż tak bardzo. Co było ze mną nie tak? Wpakowałem się w jakąś emocjonalną huśtawkę z kimś, kto nawet nie chce mnie znać. Przecież to było tak beznadzieje i nieodpowiednie, że nie mogłem tego określić słowami. 

Owszem, miałem coś do Sehuna. Nawet po roku zapominania o nim. Byłem bez niego szczęśliwy, ale był dla mnie kimś ważnym choć nawet go nie znałem. Niczego o nim nie wiedziałem. Był jak każda inna osoba przypadkowo spotkana na ulicy. Problem był w tym, że Sehun miał coś w sobie, co sprawiło, że został na dłużej w tym moim beznadziejnym życiu. 

Potrzebowałem go. Potrzebowałem zapewnień i wyjaśnienia co się ze mną dzieje. I serce i rozum mówiło co innego. 

On przecież mnie nie chciał. Inaczej by mnie nie zostawił. Nie wysłałby mnie do Chin, gdyby budził do mnie choćby najmniejszą sympatię. 

Przerażało mnie myślenie o tym wszystkim. Pozostawała jeszcze sprawa z Jonginem. Jaka relacja ich łączyła? Skąd Kim wiedział, że Sehun to tchórz? O co tak naprawdę chodziło?
Nie mogłem odpowiedzieć na żadne z tych pytań. 

Zanim zdążyłem się zorientować ściemniło się, a ja zostałem w parku zupełnie sam. Zaczęło robić się chłodno, więc bez jakiegokolwiek życia w moich kończynach zeskoczyłem z ławki i ruszyłem w stronę hotelu, gdzie się zatrzymałem.




-Długo tam będziesz? 

-Nie wiem. Zapytam szefa, czy jeszcze do czegoś mnie potrzebuje, a potem dam ci znać.

     Tego dnia okłamałem swojego chłopaka dwa razy. Powiedziałem, że Jongin chciał, aby podpisał ważne papiery. Skłamałem przede wszystkim w tej drugiej sprawie. Wiedziałem, że mogę wracać, ponieważ Jongin zadzwonił, przeprosił i odesłał do domu. Znów byłem wolny, ale nie mogłem stąd odlecieć bez odpowiedź. Bez wyjaśnień. 

-Tęsknię za tobą. - usłyszałem z drugiej strony połączenia i zamknąłem oczy w frustracji.  

-Ja za tobą też - przełknąłem głośno ślinę. Czułem wyrzuty sumienia.




Nocą płakałem. Leżałem zakopany w białej pościeli i łkałem jak dziecko. 

Pierwszy raz w życiu nie chciało mi się żyć.



A/N: Wiem, że krótko, ale musicie mi wybaczyć. Następny rozdział też nie będzie za długi. Miałam dodać rozdział już w weekend, ale popsuł mi się komputer i w sumie straciłam wszystkie moje ff. Ten rozdział pisałam od nowa i naprawdę nie miałam już do tego sił. Jeszcze siedzę z gorączką. T.T Rozdział V postaram się dodać szybciej. ♥ 


6 komentarzy:

  1. skoro Luhan okłamuje Laya to nie jest dobrze. muszę przyznać, że bardzo mnie interesuje, jakie Kai miał relacje z Sehunem i dlaczego aż mu tak bardzo zależy na tym kontrakcie, choć nie jest bezpieczny dla jego firmy. biedny Luhan! spotkanie z Sehunem musiało być dla niego ciężkim przeżyciem. cieszę się bardzo, że dodałaś nowy rozdział i z niecierpliwością czekam na kolejny. i co najważniejsze: zdrowiej!
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. jak przeczytałam o specyficznej relacji Kaia z Sehunem to pierwsza myśl to "definitywne sekai" ale potem sie ogarnełam ;;
    rozdział jak zwykle mi się podobał i nie mam zielonego pojęcia co dalej pisać ;_;
    weny życzę~

    /Outsiderka (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  3. uła, czekam z niecierpliwością na resztę! :3 Pozdrawiam, zdrowiej szybko!

    OdpowiedzUsuń
  4. O cholera xD Powiem Ci, że jak czytałam 50 twarzy grey'a to co chwilę był '' jakie to jest żałosne'', '' jak ludziom może się to podobać'' a najlepsze jest to, że z tego wszystkiego najbardziej hejtowałam całość fabuły xD więc, co jest ze mną nie tak skoro to, co piszesz, tak bardzo mnie pochłonęło? Przede wszystkim czytając SOB nie czuję się jakbym czytała coś płytkiego, ale to chyba dlatego, że to różni się od tej książki i w sumie tylko ogół jest podobny, poza tym słownictwo, którym się posługujesz jest milion razy bogatsze niż w książce, no plz ale serio jej nie lubię xd ale hunhan na jej podstawie w twoim wykonaniu to zupełnie co innego, po co ślinić się do greya, skoro ma się poślinić do Oh Sehuna xd trochę szkoda mi Xinga, bo Lu wyjdzie teraz na zimnego drania, ale cóż zrobisz, hunhany ponad wszystko. Gdybyś ty widziała mój zaciesz jak to czytałam, przeraziłabyś się, nie wiem ale to jest takie bardzo fab, że aż nie mogę, no! JEZU, KOCHAM CIĘ ZA TO, ŻE NIE ZROBIŁAŚ Z LUHANA RASOWEJ CIOTY. Bo o ile Anastasia mnie wkurwiała, o tyle Luhana, kocham, serio, jest zajebisty.
    Czekam na następny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku ty to potrafisz zaciekawić czytelnika. W ogóle bardzo mnie ciekawi czy Sehun skontaktuje się z Luhanem. Trochę mi szkoda Luhana,jest taki rozdarty.Z jednej strony tęskni za Sehunem,ale z drugiej ma już chłopaka. Ciekawe co zdecyduje ;-;
    wow w tym komentarzu użyłam "ciekawi" trzy razy,no ale musiałam, bo to naprawdę jest super wciągające i mam ochotę wczuć się w sytuacje bohaterów. No nic, życzę ci duuuużo weny
    Fighting! c;

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko. Tak, czytałem "50 twarzy Grey'a", i tak, załamałem się nad całokształtem, alealeale jak to ma być hunhanowe "50 twarzy Grey'a" to muszę przeczytać *.* Władczy i chłodny Sehun, mrr, i Luhan zupełnie inny od tej całej Anastasii, bardzo tak. Powiem szczerze, że piszesz o wiele lepiej niż ta cała autorka Grey'a xD Czy tylko ja tam widzę Sekai, czy to mój spaczony mózg? >.< W każdym razie, chcę więcej, bo fabuła, moja ciekawość, hunhan, władczy Sehun i w ogóle wszystko ♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy