6 maj 2015

[Sto Odcieni Bieli] Rozdział VII



(radzę przeczytać jeszcze raz poprzedni rozdział, bo ja sama się pogubiłam przy pisaniu, a co dopiero wy x"D)




 ♥ 


-Zafascynuję? - powiedziałem prawie szeptem - Jesteś aż tak głupi? Naprawdę… nie sądziłeś, że być może…

Wziąłem głęboki oddech.

-Że być może się w tobie zakochałem?

     Spoglądał na mnie z iskierkami w oczach. Nie dostrzegłem w nich niczego. Kompletnie niczego, co miałoby jakąkolwiek formę zdziwienia, czy strachu. Nie był też zupełnie na to przygotowany, to mogłem powiedzieć, ale też nie okazywał typowych reakcji. 

-Luhan… - chwycił moją dłoń - Uwierz, nie chcę cię zostawiać, ale to nie zadziała. Nie ma nawet cienia szansy, żebyśmy byli razem. Już ci powiedziałem, że nie jestem taki jak inni.

-Dla mnie wciąż idealny - powiedziałem cicho patrząc mu prosto w oczy - Przepraszam.

-Za co?

-Za wszystko. Za to, że się w tobie zakochałem. Za to, że musisz teraz tu ze mną stać i tłumaczyć mi jak głupi jestem.

-Nie jesteś głupi, Lu. - odgarnął wirującą w porannym wietrze grzywkę, która wpadała mi do oczu - Tylko ciężko ci zrozumieć, że nie chcę mieszać się w twoje życie. Znaczy, ja chcę, ale wiem, że zrobię w nim mega bałagan i będziesz cierpiał.

-Odrobina bałaganu nie zaszkodzi, prawda? - uśmiechnąłem się lekko.

Zaśmiał się cicho. 

-Luhan, Luhan… I co ja mam z tobą zrobić? 

-Właściwie, myślałem o tym, żeby wejść do środka, bo słońce strasznie daje mi po oczach - powiedziałem całkowicie poważnie, ale on roześmiał się i zaczęliśmy iść w kierunku wejścia do domu. 

-Co teraz, Sehun? Tylko pytam całkiem serio. - wlepiłem wzrok w ziemię. Trawa była tutaj tak bardzo zielona, że aż niemożliwa. 

Weszliśmy do środka, a chłodne powietrze owiało moje rozgrzane od słońca ciało. Ten dzień był idealny. 

-Co teraz? - spojrzał na mnie mrużąc oczy, a potem puścił moją dłoń - Możemy coś ugotować, pooglądać film, posprzątać, pograć w bilard, czy na przykład możemy porozmawiać.

-Wybieram tą ostatnią opcję - zaśmiałem się i poszedłem za nim po schodach na górę.

     Wciąż byłem zachwycony tym domem. Każde pomieszczenie było urządzane w innym stylu, co nadawało całokształtowi naprawdę piękny widok. Ściany jednak byłby wszędzie białe, ale na dole, oczywiście biały kontrastował z brązem, a na górze z czarnym, ale takim mało czarnym - można by powiedzieć, że z szarym. Przez to nie byłem w stanie określić jaki jest Sehun, bo wiecie, podobno po tym jaki jest wystrój domu, można ocenić i poznać człowieka. W każdym razie byłem zachwycony wielkością pomieszczeń, barwą, dodatkami i tą delikatnością, tak bardzo nie pasującą do tego mężczyzny. 

     Zaprowadził mnie na taras, tak. Tylko, że ten taras był wielkości całego mojego apartamentu. Poza tym widok jak rozciągał się wraz ze wschodzącym słońcem był piękny, naprawdę piękny. Horyzont łączył się z pasem zieleni lasu. Nie wiedziałem jak daleko od Seulu byliśmy, ale na pewno gdzieś na przedmieściach, ponieważ tyle zieleni nie można spotkać nawet blisko centrum, w sumie nigdzie w mieście. 

     Spojrzałem na niego, gdy siadał na białej, ogrodowej kozetce i wyglądał na bardzo rozluźnionego, podczas, gdy ja nie potrafiłem nawet spokojnie oddychać. 

-Gdzie jesteśmy? - zapytałem podchodząc do barierki z grubego grafitu, zdobionej starożytnymi wzorami. 

- Dalekooo od Seulu.

-Mam to traktować jako porwanie? - wychyliłem się za barierkę i o boże, chyba mam lęk wysokości.

-Bardziej jako wybawienie. Uratowałem ci życie wczoraj w nocy. 

Podszedłem do niego, ale nie usiadłem obok. 

-Poradziłbym sobie bez ciebie. - miałem ochotę pokazać mu język. 

-Luhan, nie żartuj. Znając życie jakiś gościu dobrałby się do ciebie prędzej, czy później, a ty byłbyś tak bardzo pijany, że dałbyś się mu przelecieć w zarzyganym kiblu. Także, cóż.

Zrobiło mi się wstyd, bo on miał rację. Całkowitą rację. Z pewnością tak właśnie bym skończył, ale nie chciałem teraz o tym myśleć. 

-Dziękuję. - usiadłem w końcu obok, lekko zażenowany. 

-Nie masz za co w sumie -westchnął - Wiesz, i tak nie zapomnę tego telefonu.

Moje policzki chyba przekroczyły granicę czerwoności. No tak, zadzwoniłem do niego, dlatego po mnie przyjechał. Jaki ty jesteś głupi, Luhan. Wspomnienia wczorajszej nocy uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. 

O kurcze pieczone. 

-Luhan? - dźwięk jego głosu wyrwał mnie z zamyślenia. 

-Tak? - obróciłem się w jego stronę.

Wpatrywał się we mnie. I znów zobaczyłem  w jego oczach te iskierki. Nie potrafiłem ich zdefiniować, ale chyba bardzo mi się podobały. 

-Co jeśli… -zaczął cicho, jakby bał się, że usłyszę - Co jeśli zaproponowałbym ci, że na przykład nie odejdę, ale też nic nas nie będzie łączyć?

-To znaczy?

-Spotykalibyśmy się, ale tylko czasem, żeby porozmawiać, napić się kawy i te banalne sprawy.

-Żartujesz chyba. Masz na myśli przyjaciół? - zadrwiłem, bo to było totalnie tandetne. 

-Tak, chyba tak. 

-Nie chcę tak. 

-Dlaczego?

-Będę cierpiał przebywając z tobą i wiedząc, że nic nas nie będzie łączyć.

-Przyjaźń to też jakaś więź. 

Spojrzałem na niego z politowaniem i wstałem.

-Wiesz co? - powiedziałem stanowczym tonem - Jeśli nie masz już nic do powiedzenia, to ja lepiej już pójdę.

-Luhan…- chwycił moją rękę, wstał i znów odgarnął moją niesforną grzywkę. 

-Chcę do domu.

-Brzmisz jak rozpieszczony pięciolatek. - roześmiał się delikatnie.

-Problem? -rozwścieczyłem się.

-Oczywiście, że nie. Lubię się troszczyć o takie dzieciaki.

-Zauważyłem. - chciałem wyrwać się z uścisku jego dłoni na moim nadgarstku, ale był zbyt silny. 

-Luhan. - powiedział po chwili - Nie chcę twojego nieszczęścia, ale wiesz, że tak musi być. Ja nigdy nie… Nie pakowałem się w żadne związki na poważnie. 

-Dlaczego? 

Westchnął zmęczony moimi kolejnymi pytaniami.

-Już mówiłem, nie jestem romantykiem i tym podobne. Nie mógłbyś oczekiwać, ode mnie niewiarygodnych rzeczy. 

-Czyli jest jednak jakaś nadzieja? 

Przewrócił oczyma, nieświadomy swojej pomyłki słownej. 

Sam nie wiedziałem dlaczego tak bardzo chciałem o to walczyć, bo w sumie nie musiałem. Jeśli mu na serio zależało, to on powinien to zrobić, a nie udawać, że tylko ja nie mam na to wyjebane.

-Dlaczego tak bardzo mnie kłopoczesz? - zapytał - Dlaczego tak bardzo-

-Mi zależy? - dokończyłem pytanie za niego. - Bo się w tobie zakochałem, już mówiłem. Naprawdę, prawdopodobnie cię kocham, a ty stoisz tu i udajesz, że nie potrafisz o nas zawalczyć, bo co? Bo preferujesz inne związki? Mi to nie przeszkadza. Cokolwiek, byle by być z  tobą -  będzie odpowiednie.

-Nawet nie wiesz co mówisz. - był zły, ton jego głosu był strasznie metaliczny.

-To mi powiedź, pokaż, nie wiem. Cokolwiek, tak. Zrób cokolwiek. Aż o tak wiele proszę?

Wiatr zawiał delikatnie. Moje włosy znów powędrowały za tą falą szeptów. Ten dzień naprawdę był idealny w swojej prostocie. Był taki typowy, ale piękny.

-Luhan, nie masz nawet pojęcia, jak bardzo wiele rzeczy chciałbym z tobą zrobić. Tylko, że widzisz, ja się boję. Jesteś delikatny. I to po prostu...eh.

Bolało. Czułem się winny, że widział mnie w ten sposób. Nie miał pojęcia jak wiele mógłbym znieść, cokolwiek. On tego nie wiedział i być może dlatego się wkopał. Ja sam nie byłem jakoś specjalnie cwany, ale nie aż tak głupi, żeby nie załapać o co chodzi i nie skorzystać z okazji. W końcu byłem Luhanem, zawsze miałem w życiu pod górkę i wyłapywałem najlepsze błędy innych. Wkopał się. 

-Skąd ta pewność? - spojrzałem mu w oczy - Zawsze mogę ci udowodnić, że jestem silniejszy niż myślisz. 

Uśmiechnął się rozbawiony. 

-Oj, Luhan, Luhan, Luhan. - westchnął - Chciałbym cię teraz pocałować, ale sądzę, że to się źle skończy. 

-Lubię złe zakończenia. - wyszeptałem. 

Uśmiechnął się, a  ja po raz kolejny zakochałem się w tym uśmiechu. 




-Jest w tobie takie coś, co sprawia, że boję się cię stracić, bo wiem, że już nigdy nie znajdę czegoś tak niesamowitego. - wyszeptałem przełykając głośno ślinę. 

     Uśmiechnął się lekko i zrobił mały krok  w moją stronę. Rzuciłem mu zdziwione spojrzenie. Tym razem się roześmiał i znów podszedł bliżej o dwa malutkie kroczki. Nie cofnąłem się. Wpatrywałem się tylko w niego. W końcu stanął tak blisko, że definitywnie naruszył moją prywatną przestrzeń, ale jakoś w tamtym momencie mnie to nie obchodziło. 

     Odgarnął tą moją, dziś niezwykle rozhukaną, grzywkę i pocałował delikatnie moje czoło. Zamknąłem na chwilę oczy, bo gdzieś głęboko w sobie chciałem, żeby robił to codziennie. Łagodny uśmiech wkradł się na moją zafascynowaną twarz, kiedy splótł palce swojej dłoni z tymi moimi i pociągnął mnie lekko w stronę wyjścia z tarasu. Weszliśmy z powrotem do dużego salonu, gdzie ściany były pełne obrazów. Na niektórych widziałem jakieś kolorowe bazgroły, a na innych postacie. Nie wiem, czy były to dzieła sławnych malarzy, ale wiedziałem, że na pewno byłby drogie, bo przecież - Sehun. 

     Zatrzymał się. Ja także, a on obrócił się w moją stronę. Jego twarz miała łagodny wyraz, jakby wciąż się uśmiechał. Tak lekko, niewidocznie, a  jednak odczuwalnie. Tak, uśmiechał się. Cieszył się. Może nie był szczęśliwy, ale się cieszył. Dlatego też ja również zacząłem się uśmiechać wciąż dając mu niezrozumiałe spojrzenia. 

-Ufasz mi? - zapytał cicho puszczając moją dłoń. Nie, wróć. 

     Powinienem się zastanowić nad tą odpowiedzią. Człowiek nie może podejmować pochopnych decyzji, a odpowiedź na jego pytanie taka właśnie była. Jak decyzja. W moim przypadku pochopna, nieprzemyślana w ogóle. 

-Tak. - odpowiedzieć stanowczo, choć wiecie, nie wiedziałem czy mu ufałem, czy nie. - Ufam ci. 

     Jego mina nie uległa żadnej zmianie, jakby spodziewał się takiej właśnie odpowiedzi. Podszedł o krok bliżej, a jego nos otarł się o mój policzek. Prawdopodobnie przestałem oddychać, ale nie byłem pewny. Jego dłoń delikatnie odnalazła drogę do mojego rozgrzanego policzka. 

-Luhan?

-Hm?

-Luhan-ah. 

     Nachylił się, aby mnie pocałować, ale jednak tego nie zrobił. Czekał tylko na moją reakcję, a nasze usta dzielił zaledwie centymetr. Oddychałem głośno, więc jednak żyłem, ale teraz wolałbym jednak nie oddychać. Uśmiechnął się zadziornie i  w końcu po wieczności czekania złączył nasze usta razem. Pocałunek był wolny, ale głęboki i zapierał dech  w piersiach. Chwyciłem dłońmi kołnierzyk jego koszuli i przyciągnąłem do siebie jeszcze bliżej powstrzymując jęk. Odsunąłem się od niego dopiero wtedy, gdy naprawdę zaczynało mi brakować powietrza do oddychania. 

     Spojrzał  w moje oczy, a ja zagapiłem się na jego usta, błyszczące od naszej wymieszanej śliny. Normalnie  fuj, ale to był Sehun, a ja już byłem nie tym Luhanem, co zawsze. Ułożył swoją dłoń na mojej tali i miałem ochotę krzyczeć, żeby przestał być taki wolny  w tym wszystkim, ale siedziałem cicho. Za dużo mógłbym stracić, gdybym się odezwał. Nachylił się,  a jego usta dotknęły mojej szyi. Zadrżałem pod wpływem tego nagłego dotyku i stałem jak sparaliżowany nie potrafiąc się ruszyć. Sehun w tym czasie całując moją szyję popchnął mnie lekko, a moje plecy dotknęły ziemnej, białej ściany i dostałem gęsiej skórki od nadmiaru bodźców.  Westchnąłem głośno, gdy jego usta odnalazły wrażliwe miejsce za moim uchem. 

-Normalnie nie kocham się z ludźmi. - wyszeptał, a jego ręce teraz znajdowały się na ścianie, co uniemożliwiało mi ucieczkę. Przełknąłem głośno ślinę. - Ale sądzę, że zrobię dla ciebie wyjątek, bo jeszcze mi tu zemdlejesz. 

O kuźwa. Luhan, oddychaj. 

Powtarzałem sobie w myślach, żeby się uspokoić, bo nie chciałem zjechać na podłogę. 

     Nagle pociągnął mnie za ramię i wepchnął do pokoju obok, który oczywiście był sypialnią. Denerwowałem się chyba bardziej niż przed pierwszą komunią świętą. Zawsze miałem obawę, że opluję księdza. Tylko, że teraz byłem tu z Sehunem, który patrzał na mnie z taką głębią w swoich czarnych jak smoła oczach. 

     Pocałował mnie, tylko tym razem był to inny pocałunek. Wyrażał tak wiele emocji. Oddawałem go różnie zapalczywie myśląc o tym wszystkim przez co musiałem przejść, żeby być tu teraz z nim. Oplotłem rękami jego szyję, a on powędrował swoją dłonią pod moją koszulkę dotykając rozgrzanej skóry. Westchnąłem, gdy odsunął się i uśmiechnął całując przelotnie mój nosek. 

-Lubię, gdy twoje oczy błyszczą tak jak teraz. - powiedział i nie czekając na moją odpowiedź, czy jakąś reakcję  z mojej strony ściągnął moją koszulkę. Zarumieniłem się lekko. Być może wciąż nie mogłem uwierzyć,  że Sehun  w ogóle chciałby kogoś takiego jak ja, kiesy sam jest tak bardzo perfekcyjny. 

     Wrócił do całowania mojej szyi, a jego ręce błądziły po mojej klatce piersiowej. Moje serce biło niewyobrażalnie szybko i bałem się, że je usłyszy. Z oddychaniem też zaczynałem mieć coraz to gorsze problemy. Mój oddech już nie był spokojny, z resztą jego też, ale sądziłem, że wyglądałem masakrycznie  z tymi czerwonymi policzkami, błyszczącymi oczyma, mokrymi ustami i nierównym oddechem.

     Sehun chyba czytał  w moich myślach, bo wyszeptał ciche: Jesteś piękny. 

     O boże. 

     Całował delikatnie moje obojczyki, klatkę piersiową, brzuch. Nawet nie wiem, kiedy skończył klęcząc przede mną, ale był to tak niesamowity widok, że jęknąłem z jakiejś niewyobrażanej ekstazy. Spojrzał na mnie z dołu i posłał mi uśmiech, a ja przegryzłem wargę, bo naprawdę nie lubiłem, gdy ktoś aż tak bardzo się mną bawi. Jego dłoń powędrowała do paska w moich spodniach. Robił to wolno, jakby ściąganie ze mnie spodni było bardzo ciekawym zajęciem. Wciąż na niego patrzałem, gdy składał mokre pocałunki na mojej mlecznej skórze, a jego dłoń rozpinała moje spodnie, które chwilę potem zsunął ze mnie tak delikatnie jakby naprawdę bał się, że zaraz się rozlecę na kawałki. Nie byłem aż tak delikatny, ale też nie chciałem odbierać mu tej satysfakcji. Niech będzie delikatny, tak. 

     Jego usta zaczęły pieścić moje biodra. Wtedy już nie potrafiłem się powstrzymać przed wydawaniem jakichkolwiek dźwięków, bo intensywność doznań wokół mnie była zbyt mocna. Oddychałem tak głośno, że nawet nie słyszałem jak pies szczeka na podwórzu, a szczekał, jak się później dowiedziałem, bo pod dom Sehuna podjechał samochód, ale  ta,tej chwili kompletnie mnie to nie obchodziło. Właściwie nie obchodziło mnie nic z wyjątkiem Sehuna i jego dotyku. 

     Sehun wstał, a ja już zacząłem tęsknić za jego dłońmi. Popchnął mnie mocno, ale wciąż jakoś niemożliwe łagodni. Upadłem na satynową pościel, która była zimna w dotyku, co znów sprawiło, że prawie krzyknąłem. Nawet nie wiedziałem jak wyglądała jego sypialnia, bo nie skupiałem się na tym, ale jedyne co udało mi się zakodować, to to, że Sehun jest posiadaczem naprawdę dużego łóżka. Plus wygodnego i to bardzo.

     Stał, patrząc się na mnie. A jego twarz wciąż nie zmieniła swojego wyrazu. Ciekawe o czym wtedy myślał. Chwilę później poszedł  w moje ślady i dołączył do mnie po drodze odpinając guziki swojej koszuli. Rzucił ją gdzieś na podłogę i zwisł nade mną od razu wpijając się  w moje usta. Zacząłem błądzić rękami po jego ciele. Był taki ciepły i doszedłem do wniosku, że będę za tym tęsknił, choć jeszcze dobrze tego nie poznałem. Powędrowałem dłońmi do jego spodni, wciąż oddając zapalczywie jego pocałunki. Ręce drżały mi tak bardzo, że z ledwością udało mi się odpiąć ten pasek,  a potem zamek i przeklinałem gościa, który wymyślił tak skomplikowany mechanizm. Pomógł mi ściągnąć z siebie spodnie, a już chwilę potem znów całował mocno moje usta grając jeżykiem na moim podniebiu tak delikatnie, że poznałem najwrażliwsze części siebie.

     Sehun był mistrzem w bawieniu się czyimś ciałem. Mogłem to stwierdzić tylko po tym jak jego ręce wrażliwe dotykały mojej skóry, która była tak rozpalona, że chyba miałem gorączkę, ale nie byłem pewny. Nie byłem też pewny ile czasu mnie całował, ale  w końcu jego dłoń powędrowała na dół, wsuwając się pod moje bokserki. Jęknąłem głośno w jego usta. Ściągnął je ze mnie dosyć szybko. Nawet nie zorientowałem się, że leżę pod nim zupełnie nagi i bezbronny. Ale czułem się bezpieczny. 

     Odsunął się ode mnie cmokając mnie w czoło. Sięgnął po coś, co leżało na szafce nocnej. I przez chwilę zastawiałem się, czy każdy samotny facet trzyma na szafce  w swojej sypialni paczkę prezerwatyw. 

-Oddychaj - powiedział całując mnie przelotnie. Nie spuszczał ze mnie wzorku, gdy otwierał zębami foliową paczkę, a ja tylko oddychałem szybciej, bo o  boże, to było cholernie seksowne. Nie potrafiłem oderwać od niego wzroku w tamtym momencie choćbym bardzo chciał. Przełknąłem głośno ślinę, gdy ściągnął swoje bokserki i założył prezerwatywę, tak sprawie, jakby robił to całe życie. I wtedy uderzyła mnie pewna myśl, która nie powinna w ogóle przyjść mi do głowy. Co jeśli on tak robi ze wszystkimi? Co jeśli nie ma znaczenia kogo on zaprowadza do jego łóżka? 

-Nie myśl, Luhan. - chyba zorientował się, że zaplatam, sobie czymś głowę, bo jego ciepłe ciało wróciło do mnie. I tak, wyrzuciłem  z głowy wszystkie niepotrzebne myśli. 

     Rozchylił dłonią moje uda, a ja przełknąłem głośno ślinę. Całował mnie mocno, tak zachłannie i tak bardzo zapalczywie, że znów na powrót straciłem zmysły. Moje ręce chwyciły się białej, satynowej pościeli i zgniotły ją mocno, gdy Sehun wszedł ze mnie bez ostrzeżenia,  ja jęknąłem płaczliwe  w jego usta. I na tym chyba kończyła się delikatna strona tego mężczyzny. I być może to był jego test, bo nie czekał aż się przyzwyczaję, nie przygotował mnie i cierpiałem. Miałem ochotę się tam wtedy rozpłakać, ale jego gorące ciało obok skutecznie mnie od tego odsuwało. Nie wiem ile czasu minęło, ale  w końcu puściłem prześcieradło, a Sehun wciąż mnie całował i poruszał się we mnie tak wrażliwe, głęboko, że ta druga przyjemna strona przyszła i to z taką wielką siłą, że wbiłem mu paznokcie w bark, ale jakoś się tym nie przejmowałem. Całował mnie co chwilę zagłuszając moje głośne jęki. Moje dłonie powoli gładziły jego plecy zapamiętując jak bardzo perfekcyjny jest. W przerwie między pocałunkami szeptał coś o tym, że mnie uwielbia, że jestem najlepszy, że nie pozwoli mi odejść. A ja mu uwierzyłem. 

     Błagałem go, żeby przyśpieszył, ale nie słuchał mnie. Byłem bliki spełnienia, ale on wciąż bawił się mną nie pozwalając mi dojść. Ale kiedy  w końcu mi pozwolił, nie wiedziałem kim jestem, gdzie jestem, ani jak się nazywam. Za dużo emocji, dotyku, smaku, wszystkiego. Sehun zapewne doszedł zaraz po mnie, ale tego jakoś tego nie zakodowałem zbyt przymroczony moim szybkim biciem serca i nierównym oddechem. 

     W tamtym momencie nie liczyło się nawet to, że biel skrywa za swoją niewinnością sto nieobliczanych i groźnych odcieni.

     Liczył się tylko Sehun.

     I liczyło się tylko to, że jestem Luhanem. 



A/N: Nie było rozdziału tak długo, ponieważ:

a) bolała mnie ręka.
b) umierałam z bólu ręki
c) napierdalała mnie ręka, że nie spałam po nocach.

Możecie sobie wybrać jakąś opcję, wszystkie są prawidłowe. I przepraszam, serio. Ale mam nadzieję, że tym rozdziałem Wam wynagrodziłam te czekanie. Liczę, że Wam się podobało :> I możecie komentować, nie obrażę się. Dziękuję z góry za opinię! I obiecam poprawę! Rozdziały będą częściej. JEDZIEMY  Z TYM KOKSEM, OBIECUJĘ. 

Ah, no i jest jeszcze jedna sprawa o której nie powinnam już mówić, ale mogę. Wcześniej, w notce pisałam, że pewna osoba skopiowała mi Ciepło Twojego Oddechu ( do którego czytania serdecznie zapraszam: tu) i wiecie, wciąż utrzymuje, że to nie był plagiat. I chcę tylko powiedzieć, że zrobiła tak, iż jej czytelnicy zaczęli mnie hejtować, że ja nie wiem jak to jest włożyć wysiłek  w napisanie takiego ff itp. Więc,  jeśli gdzieś przeczytanie o mnie niemiłe rzeczy to zapewne jej czytelnicy. To chyba wszystko w tej sprawie.

I zapraszam do notki autorskiej, bo są zapowiedzi nowych ff  TUTAJ. 
     



7 komentarzy:

  1. ouuuu oficjalnie umarłam z feelsów ;;;;;;;;;
    to było piękne i czekanie opłacało sie :')
    prawie zaczełam skakać jak zobaczyłam nowy rozdział D:
    weny życzę i czekam na dalsze rozdziały~~
    /Miyuki (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg omg omg!! Leżę i kwicze to było takie genialne... Miałam taką radoche jak zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział. Nie mogę doczekać się co będzie dalej :)
    Poprawy z ręką i weny! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. mega te część :D czasem sie nie zastanawiam ile pracy wymaga napisanie takiego opowiadania w sumie czesto mialam wrażenie, że to takie proste jak ktoś ma talen,t ale czytając o bólach ręki zmeczeniu i innych sprawach jeszcze bardziej doceniam ich autorów. Ja nawet nie umiem napisac pożadnego komentarza :c bardzo podoba mi się to co piszesz i mam nadziję, że nie powtórzy się taka plagiatowa sytuacja, bo to po prostu chamstwo jakieś :) mam nadzięję że będziesz długo pisac jeszcze a twoja ręka się jakoś uodporni czy cośXD

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabiłaś mnie tym TTTTTT
    piękne, cudowne, wspaniałe, genialne!
    Zakochałam się w twoim blogu <3
    Czekam na kolejny :3
    WENY ^W^

    OdpowiedzUsuń
  5. *podejście numer 397239273* jakie to było skdhkshdjdw ♥ *czyli mimo wszystko nie jestem w stanie napisać nic sensownego* Uwielbiam to ff, Sehun idealnie pasuje do roli seksowego sadysty, a Luhan jest przeuroczy :3 Warto było czekać na ten rozdział tak długo, bo ostatnia scena - mistrzostwo ♥
    Mam też nadzieję, że ludzie się ogarną i przestaną pisać o Tobie złe rzeczy, bo kurde... nie zasłużyłaś sobie na takie traktowanie. No i nie wiem o co chodzi z ręką, ale niech zdrowieje ♥

    yehetasshole.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie wiem co napisac ;-; ...To było świetne ! ♥ Miejmy nadzieje że twoja ręka pozwoli wstawiać czesciej takie cudeńka ♥
    Powodzenia ! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem jak zacząć i jak w ogóle opisać to co teraz czuję. Minęło sporo czasu odkąd usiadłam i przeczytałam fanficka z taką pasją. Ostatnio zrobiłam sobie dłuższą przerwę i nie śledziłam nowości, ale dzisiaj postanowiłam czegoś poszukać... ALE NIE SĄDZIŁAM, ŻE ZNAJDĘ TAKĄ PEREŁKĘ. Po przeczytaniu kilku zdań wiedziałam już, że się zakochałam. Zakochałam się w historii, ale także w Twoim stylu! Na palcach jednej ręki mogę policzyć moje ulubione polskie autorki i Ty się do nich zaliczasz, bezapelacyjnie. Nie mam pojęcia jakim cudem do tej pory nie przeczytałam żadnego opowiadania napisanego przez Ciebie (gdybym tylko wcześniej wiedziała....), ale w sumie nawet się z tego powodu cieszę, bo mam teraz tyle wspaniałych ff do czytania :D
    Wracając do SOB - nadal mnie rozsadza od nadmiaru feelsów. Uwielbiam tego typu historie gdzie jeden z bohaterów jest bogatym, przystojnym i niesamowicie seksownym draniem. Pamiętam, że od czasu gdy „50 Twarzy Greya” stało się popularną książką, a ja zapoznałam się z jej fabułą miałam marzenie - przeczytać kiedyś HunHana na jej podstawie. Dzięki Tobie się ono spełniło! Wiadomo, że nie chodzi o to żeby do tamtej historii podstawić innych bohaterów, a o stworzenie takiego magicznego klimatu i udało Ci się to cholernie dobrze.
    Tak Cię zachwalam.. Przydałaby się jakaś krytyka, ale nie ma niczego do czego mogłabym się przyczepić.. No ok, wyłapałam gdzieś tam kilka literówek, ale who cares? Przy takim super ff mogłoby być ich więcej i nie robiłoby to większej różnicy. XD
    W ogóle to jest mój pierwszy komentarz po około ośmiu miesiącach przerwy i jest on napisany pod wpływem emocji, tuż po przeczytaniu wszystkich rozdziałów SOB, więc przepraszam ale prawdopodobnie nie zawarłam tu nawet połowy tego co chciałam Ci przekazać. Uznałam jednak, że grzechem byłoby niezostawienie po sobie małego śladu i niedocenienie Twojej ciężkiej pracy i talentu. Mam nadzieję, że z Twoją ręką będzie wszystko dobrze i będziesz w stanie pisać jak najwięcej. A jak wiadomo do tego potrzebny jest też czas i chęci, więc życzę Ci tego wszystkiego. Czekam na następne rozdziały~ Powodzenia! ♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy