2 lip 2015

[Sto Odcieni Bieli] Rozdział XI |M|








♥ 



-Luhan?

Wziąłem głęboki oddech.

-Sehun, chciałabym się z tobą pożegnać.

Moja odwaga skończyła się właśnie w tym momencie.

-Co? - był zdziwiony, zły i w jego głosie mogłem wyczuć nutkę czegoś jeszcze, czego nie potrafiłem określić.Był mieszanką emocji. -W jakim sensie pożegnać?

Skuliłem się na łóżku, czując jak robi mi się niedobrze.

-Nie chcę tego wszystkiego. - prawie wyszeptałem.

-Przeczytałeś umowę. - bardziej stwierdził, niż zapytał. Jakże był bystry. O, i jak ironicznie, Luhan.

-Tak. - wyszeptałem.

-Zastanowiłeś się nad nią? Mówiłem, że mogę dać ci tyle czasu, ile tylko potrzebujesz, Luhan…-brzmiał bynajmniej rezolutnie. Gdzie ten Sehun, który sprawia, że się go boję? Który sprawia, że nie mogę oddychać?

Było mu przykro, jakby nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, ale jednak miał świadomość, że może tak to się skończyć.

-Sehun, ja nie wiem. - wyznałem szczerze - Mógłbym zaczął wmawiać ci, że to przemyślę, że dam sobie radę, ale czuję…

-Co czujesz, Luhan?

-Czuję, że nie jestem wystarczająco dobry. I nigdy nie będę.

-Posłuchaj mnie. Czy gdybym nie uważał cię za kogoś wartościowego, to nie chciałabym tego. Jasna cholera, Han, nie rozumiesz? Jesteś idealny i zaproponowałem ci to wszystko tylko dlatego, że miałem nadzieję, że dasz sobie z tym radę.

-Skąd mam wiedzieć, że dam sobie radę, nigdy czegoś takiego nie robiłem, a ty...nie możesz mi dać, tego, czego bym chciał. Wiem, że o tym cały czas mi mówiłeś. Przed tym mnie przestrzegałeś, ale ja nie wiem. Jestem jedną wielką kulką nerwów. Mój wewnętrzny chaos mnie nienawidzi. Przepraszam, Sehun. Nie dam rady.

-Luhan-ah…-jego głos był tak bardzo delikatny, że dotarło do mnie jak bardzo będę za nim tęsknić. Cholera.

Rozpłakałem się.

-Płaczesz? - zapytał idiotycznie.

-Nie, pocą mi się oczy, wiesz.

Zaśmiał się. Za tym też będę tęsknić.

-Przepraszam, Sehun.

Milczał. Słyszałem tylko jego oddech. Odezwał się jednak po chwili.

-Luhan, dla ciebie mógłbym nawet...tak, mógłbym wiele, ale to nie jest dla mnie typowe, nie mogę tak po prostu zmienić mojego życia.

-Rozumiem.

-Nie, Luhan, nie rozumiesz. Chodzi o to, że dałeś sobie za mało czasu. Luhan, naprawdę, możemy zacząć nawet okres próbny, mogę ci pokazać, ale musisz dać sobie szansę, dać nam szansę.

-Nie wiem, Sehun-ah…

-Proszę. - to mnie złamało. Wyobraziłem sobie jak siedzi przy swoim biurku w TRX Entertainment. Wygląda tam tak pięknie. Jest tak bardzo przystojny. Piękny. Doskonały. Idealny. A ja mógłbym to wszystko mieć. Wystarczy jeden podpis.

-Pomyślę nad tym.

-Obiecujesz? - w jego głowie wyczułem nadzieję.

Uśmiechnąłem się do siebie.

-Obiecuję.

-Cieszę się. - w głowie widziałem jak się uśmiecha. - Spotkajmy się. Tęsknię za tobą.

-Jak bardzo? - zacząłem się z nim drażnić. Boże, kochałem tego mężczyznę.

-Trochę za bardzo jak na mnie. Robisz ze mną wiele złych rzeczy, Luhan-ah.

-Jestem z tego dumny. - zaśmiałem się cicho.

-U ciebie, czy u mnie? Albo  jeszcze gdzieś? - zapytałem czując jakieś dziwne podekscytowanie.

-Właściwie, to chciałem cię pytać. Dziś wieczorem jestem gościem na pewnym przyjęciu dobroczynnym dla młodych muzyków. Zechciałbyś mi towarzyszyć? - brzmiał tak formalnie, ale to rozbawiało mnie jeszcze bardziej.

-Nie wstydzisz się mnie?

-Luhan, powinno być na odwrót. Ale, ouch, ubierz coś ładnego, żebym musiał odganiać od ciebie potencjalnych rywali.

-Dobrze, szefie. Do zobaczenia.

-Przyjadę po ciebie o siódmej.

-Kocham cię. - wyszeptałem i rozłączyłem się szybko z bijącym sercem. Nie powinienem tego mówić, wiedziałem, ale to było niezależne ode mnie.

     Takiej relacji własnie pragnąłem i bolała mnie świadomość, że z Sehunem, takie coś w ogóle nie będzie miało miejsca. Oczywiście, teraz był dla mnie kochany, miły i najbardziej to właśnie lubiłem. Musiałem to wszystko porządnie prze,myśleć.

     Zwlekłem się z łóżka, czując jak moje kończyny straciły werwę. Byłem jak trup. Powlokłem się do łazienki i gdy spojrzałem w lustro,prawie nie krzyknąłem. To wszystko za bardzo się na mnie odbiło. Jak miałem dobrze wyglądać na tym przyjęciu, gdy byłem niemiłosiernie blady i miałem wielkie, czerwone oczy.

     Xing. Znów o nim pomyślałem i zabolało. Poczułem przykrość, ale szybko potrząsnąłem głową. Dokonałem dobrej decyzji. Nie mogłem żyć w wiecznym kłamstwie. To nie było w porządku ani w stosunku do mnie, ani w stosunku do niego.

     Otrząsnąłem się i poszedłem do kuchni, aby coś zjeść, ponieważ do siódmej było jeszcze trochę czasu, a nie chciałem umrzeć z głodu. Problem pojawił się szybko, gdy okazało się, że nie mam już nic w lodówce i musiałem wyjść do sklepu.

Luhan, masz kiepskie życie.

O tak.





     Półgodziny później byłem już gotowy, w czarnym garniturze, białej koszuli, krawacie, z ułożonymi blond włosami, z zarumienionymi policzkami i z łagodnym uśmiechem. Czekałem na Sehuna, patrząc na Seul za szybą mojej sypialni. Ludzie szykowali swoje dzieci do spania, starsi ludzie pewni czytali książki, lub oglądali telewizję. Ale miasto i tak było pełne ruchu i spokoju, choć te dwie rzeczy kompletnie się wykluczały. Seul był pełen kontrastów.

     Gdy zadzwonił telefon, tradycyjnie rzuciłem się na niego, ponieważ na wyświetlaczu widniało imię Sehuna.

-Tak? Już schodzę! - prawie krzyknąłem i wybiegłem z domu szybciej niż zazwyczaj.

     Sehun znów stał opierając się o swój czarny samochód, który swoją drogą musiał kosztować więcej niż całe moje mieszkanie. Na jego ustach grał ten genialny uśmieszek. Był cały cudowny.

     Chcąc być bardziej rezolutnym, pocałowałem go w policzek, przy okazji zaciągając się jego perfumami i miałem ochotę tam zemdleć z tych wrażeń. Wsiedliśmy do samochodu.

-Obawiam się, że naprawdę będę musiał cię pilnować. - zażartował, a przynajmniej tak mi się wydawało.-Wyglądasz dziś zjawiskowo.

     Klasycznie zacząłem się czerwienić jak jakaś dziewica. Dobrze, że nie zacząłem tam lśnić, czy coś. Może byłym jak gwiazdy.

     Dojechaliśmy dość szybko. Budynek nie był aż tak wielki jak pałac, w którym był ostatni bal dobroczynny, ale tym razem widać było o wiele więcej modernizacji. Budynek był stalowo-biały, ale to nadawało mu bardzo wiele elegancji. Goście tłoczyli się przy wejściu, jedni dopiero dojechali i wysiadali z samochodów, a drudzy popijali szampana w kieliszkach i dyskutowali o czyjś zawzięcie. Wysiadając z samochodu i czując, że Sehun chwyta moją dłoń, zacząłem się zastanawiać, czy to nie będzie na odwrót. To ja będe musiał odganiać od niego tłumy złowieszczych bab, które tylko czekają na okazję, aby poderwać słynnego, bogatego Oh Sehuna, uhg. Czekała mnie pracowita noc.

     Sehun uśmiechnął się do mnie dodając mi otuchy, jakby czytał mi w myślach. Naprawdę byłem zdenerwowany.

     Gdy weszliśmy do środka, pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to ludzie. Było ich aż tak wiele, że gdzieś w połowie kroku prawie się zatrzymałem, bo zaczęło mnie to przetłaczać. Nie mogłem oddychać. Poczułem dłoń Sehuna na moich plecach i od razu się uspokoiłem. To zabawne jak on na mnie działał, zależnie od sytuacji w jakiej się znajdowałem.

     Sehun prowadził mnie do stolika po drodze witając się z osobami, które zapewne były cholernie ważne, a ja ich nawet nie znałem. Kłaniałem się tylko, jak przystało i mówiłem głupie “Dzień Dobry”. Choć była prawie noc. Nie umiałem myśleć.

     To zabawne, że potrafiłem dostrzec te wszystkie kobiety, które patrzą się na Sehuna jak na potencjalnego męża i być może właśnie  w tej chwili marzą o pójściu z nim do łóżka. Ale nie. Bo jestem z nim ja.

     Usiedliśmy do stolika, który był przeznaczony dla właścicieli firm. Większość z nim byli to mężczyźni, więc nie musiałem się martwić. Kilku z nich może miało powyżej pięćdziesiątki, ale wiekowość to młodzi faceci i tak, byłbym głupi, gdybym nie uważał chociaż jednego za przystojnego. Biznesmeni mieli to do siebie, że byli po prostu piękni. Choć, nie. Sehun nawet przerastał te standardy, tak. Był ponad nimi.

     Grzecznie przedstawiłem się każdemu z osoba, tłumacząc się, że jestem pracownikiem Kim Records i asystuję Sehunowi. Tyle byłem w stanie nakłamać. Tym bardziej, Sehunowi chyba to nie przeszkadzało. Nie wiedziałem co innego miałabym powiedzieć, skoro nic jeszcze nas w teorii nie łączyło.

     Siedzący nadrzewko mnie mężczyzna, jak się dowiedziałem po kilku minutach rozmowy, Kim Junse, stał się wyznacznikiem wszystkich moich próżniejszych decyzji. I choć to brzmi absurdalnie, naprawdę tak było.

     Wiedziałem, że nie jestem brzydki, byłem raczej nad wyraz...dziewczęcy, ale też męski. Po prostu nie można było powiedzieć o mnie, że jestem nie ładny. Ja doskonale o tym wiedziałem i Kim Junse też, gdyż prawie nie spuszczał ze mnie oczu. Szczerze, to było przyjemne uczucie, wiedzieć, że się komuś podobam, ale moja podświadomość błądziła w zakamarki faktu, iż mam już od tego Sehuna. Dla niego jestem przecież idealny.

     Sehun. Własnie, był bacznym obserwatorem i między rozmowami z gości, trzymaniem mojej ręki pod stołem i uśmiechaniem się do witających go ludzi, zorientował się, że pan naprzeciwko chyba ma złe zamiary. Bo tak to można było nazwać w jego myśli. “Złe”.

     Nie odezwał się jednak. W tym czasie podano do stołu trunki i podwieczorek, a główny organizator otworzył bal dobroczynny mówiąc na co tym razem są zbierane pieniądze.

     Siedziałem tak i patrzałem na Sehuna, który tłumaczył zawzięcie deficyt środków TRX Entertainment jednemu z przedstawicieli bankowych, który finansuje młodych artystów. Dużo się nauczyłem o  tym biznesie przez tą godzinę.

     Potem podano kolację i Sehun skupił całą swoją uwagę na mnie. Pokochałem to jak jego dłoń trzyma mocno moją tak, aby nikt tego nie zauważył. To było cudowne.

     Kiedy podniosłem wzrok znad talerza, Kim Junse, patrzał się na mnie i wiedziałem, że pożałuję spojrzenia mu w oczy. Kątem oka widziałem jak Sehun patrzy przed siebie i ma zimną minę. I wiedziałem, że to się nie skończy dobrze. Czułem to w kościach.

     Sehun spuścił głowę na dół i lekko się uśmiechnął, jakby ironicznie. Rzuciłem mu pytające spojrzenie marszcząc czoło. Kiedy jakaś kobieta w czerwonej sukience poprosiła go, aby z nią poszedł coś tam podpisać w sprawie daru dobroczynnego, zacząłem się pocić ze zdenerwowania, bo zostałem sam.

     A Kim Junse to wykorzystał.

-Więc, pracujesz dla Kim Jongina? - zapytał nachylając się, aby mógł go lepiej usłyszeć.

-Tak. - powiedziałem mechanicznie.

-Jesteś strasznie zdenerwowany. - zaśmiał się lekko.

     Uśmiechnąłem się tylko, aby nie pokazać tego jak bardzo się boję, co będzie gdy Sehun tu wróci.

-Swojego czasu znałem bardzo dobrze Jongina, eh. Szkoda, że tak to się wszystko potoczyło. - wyglądał jakby udawał żal.

-Co ma pan na myśli? - zapytałem, bo naprawdę w tym momencie mnie zaciekawił.

-Ouch. Twój szef nic ci nie powiedział, prawda?

-Nie, Sehun nie rozmawia o Jonginie. - powiedziałem stanowczo.

-Nie dziwię się. - Junse powiedział to bardzo wyrafinowanym tonem.

Musiałem o to później zapytać Sehuna. O co właściwie chodziło z Jonginem?

     Chwilę później poczułem dłoń na swoim ramieniu i aż podskoczyłem, gdy Sehun wyszeptał do mojego ucha, że wychodzimy.

     Pożegnaliśmy się formalnie ze wszystkimi. Sehun się do mnie nie odzywał. I tak, był zły. Prawdopodobnie o to, że rozmawiałem z kimś innym niż on sam, bo to, że Sehun jest zazdrośnikiem można łatwo zgadnąć. Milczał, a jego twarz była bez wyrazu. Mimo tego, w świetle księżyca był piękny. Ale czy Sehun kiedykolwiek nie był piękny.

     Zaprowadził mnie do samochodu trzymając mocno moją dłoń. Zacząłem się bać. Wsiadłem powoli starając się nie pokazać, że jest ze mną aż tak źle.

     Sehun sam nie wyglądał jakby miał zaraz się na mnie wydrzeć. Był...przerażająco zimny i obojętny. To było jeszcze bardziej przerażające, ale gdzieś tam w mnie tliła się taka nutka uczucia podekscytowania. Co teraz? Pytał mój mózg.

-Odwiozę cię do domu. - powiedział szorstko.

-Coś się stało? - zapytałem, gdy ruszyliśmy.

Odezwał się dopiero po chwili.

-Wkurzyłeś mnie. - jaki chłód.

-Czym?

-Naprawdę nie wiesz? - uśmiechnął się lekko i to naprawdę było straszne.

-Sehun, naprawdę myślisz, że -

-To nie ważne co ja myślę, Luhan. Prawda? Tak, jestem zazdrosny, bo wiesz, jesteś tak kurewsko piękną istotą, że nikt nigdy ci nie dorówna, ale fakt, że sam pozwoliłeś na to, żebym był zazdrosny, to twoja wina, Han.

-Ja tylko z nim rozmawiałem…-wyszeptałem, ale Sehun już się nie odezwał do końca drogi.

     Gdy podjechaliśmy pod budynek mojego apartamentu wziąłem głęboki oddech, bo kuźwa, chciałem wiedzieć czy między nami jest dobrze.

-Może…-zacząłem szukając jakieś wskazówki w jego wyrazie twarzy ale wciąż była ona niedobarwiona, bez wyrazu - zostaniesz na noc?

     Brawo, Luhan. Teraz będziesz jak dziwka nawet bez tej cholernej umowy.

     Spojrzał na mnie, uśmiechnął się i powiedział:

-Dobrze.

O cholera, Luhan, coś ty zrobił.

     Idąc korytarzem do mojego apartamentu, czując za sobą Sehuna, bałem się nawet oddychać. To było przetłaczające. Bo teraz co? Co właściwie się dzieje, kiedy proponujesz swojemu “chłopakowi” zostanie na noc u ciebie? Nawet nie musiałem sobie odpowiadać, dlatego czułem podekscytowanie.

-Naprawdę mnie wkurzyłeś, wiesz? - powiedział, gdy zamknąłem za nami frontowe drzwi.

-Przepraszam. - powiedziałem cicho.

-Hm. Masz karmel?

-Co? - zmarszczyłem czoło przyglądając mu się, jak odkłada marynarkę na stolik i idzie w stronę kuchni.

-Masz, czy nie? - jego wyraz twarzy jest obojętny.

-Szafka po prawej. - prawie wyszeptałem

     Sięgnął do szafki, otworzył ją i wyjął puszczę z karmelem.

-Po co ci to? - zapytałem, bo zaczynałem się zastanawiać, czy może Sehun nie jest pijany przez te kilka kieliszków wina i szampana.

     Nie odpowiedział.Uznałem, że nie będe brał udział w jego dziwactwach i poszedłem się przebrać. Naprawdę nienawidziłem garnituru, bo był sztywny i chyba te kilka lat pracy w tym stroju odbiera jakiekolwiek znaczenie, które definiuje garnitur jako “elegancja” i “ładny”.
Założyłem pierwsze z brzegu ciuchy, czyli jakiś t-shirt i dżinsy, bo w końcu pomieszczenie obok był Sehun, ugh. Kiedy wyszedłem z łazienki, Sehun akurat wchodził do mojej sypialni. Spojrzałem na niego mrużąc oczy. Coś kombinował.

-Sądzisz, że rozmawianie z Kim Junse było miłe? - zapytał krzyżując ręce n piersi. Wyglądał przerażająco.

Właściwie, czemu miałabym się go bać. Mam przecież  niewyważony język.

-Może. - odpowiedziałem czując jak moja duma podnosi się z podłogi.

Udał zaskoczonego.

-Wiesz, Luhan. Może bycie w towarzystwie Kim Junse było miłe, ale nie sądzisz, że bycie w moim towarzystwie jest o wiele bardziej…”miłe”?

Kuźwa.

     Przełknąłem głośno ślinę, gdy zrobił krok w moją stronę, a potem następny i następny i stanął tak blisko mnie, że czułem jego oddech na swoim policzku i o nie.

-Jak sądzisz, Luhannie? - spoglądał w moje oczy i dostrzegłem w nich tak wiele emocji. To było niesamowite.

     Chwycił moją dłoń i pociągnął za sobą. W jednej chwili stałem koło łóżka, a w drugiej już na nim leżałem, a Sehun nade mną z tym swoim irytującym uśmieszkiem. Nienawidziłem go. Gdy jego usta dotknęły delikatnie moich, prawie zapomniałem jak się oddycha. Dotarło też do mnie jak bardzo za tym tęskniłem. I jak bardzo tego pragnąłem. Uśmiechnąłem się poprze pocałunek i pozwoliłem go pogłębić, prawie wtapiając się w niego. Byliśmy idealnie dla siebie stworzeni. Przynajmniej wtedy tak myślałem.

     Kiedy oderwał się ode mnie, spojrzał w moje oczy i znów się uśmiechnął. Odsunął się, aby ściągnąć ze mnie koszulkę, a potem odrzucić ją gdzieś w kąt mojej sypialni. Czekając aż do mnie wróci, zdziwiłem się, gdy ściągnął swój krawat, a potem złapał moje dłonie.

-Co ty robisz? - zapytałem z przerażeniem.

-Przypominam ci, że spędzanie czasu w MOIM towarzystwie jest o bardziej “miłe” niż z tym facetem.

-Sehun, ale- przerwałem swoją wypowiedź, gdy mocnym więziłem zawiązał moje nadgarstki, przywiązując je do szczebli łóżka.

-Oj, nie. To też kara, bo mnie wkurzyłeś i sprawiłeś, że stałem się zazdrosny, a no i...potraktuj to jak trening.

Oddychaj, Luhan.

     Próbowałem sobie wmówić, że to wcale nie jest podniecające, gdy Sehun mnie przywiązał do łóżka, a teraz stał naprzeciw mnie i ściąga swoją białą koszulę.

     Gy wrócił do mnie i zawisnął nad moim drżącym ciałem, jego dłonie szybko pozbyły się moim spodni, więc leżałem pod nim w samych bokserkach i Jezu, to nie było dobre. Bóg nas kiedyś ukarze.

-Za chwilę wrócę. - pocałował mój nos i zniknął.

Co?

     Nie wiedziałem, czy oddycham prawidłowo. To naprawdę był mój największy problem.

     Sehun wrócił chwilę później i o nie, mogłem się domyślić. Karmel. gorący karmel, tak jakbym nie był już wystarczajaco rozgrzany.

     Nachylił się nade mną, stawiając miseczkę ze słodkim wytworem na półce nocnej.

     Patrzał na mnie nieodgadnionym wzrokiem. Nachylił się jeszcze bardziej i pocałował mnie delikatnie w usta. Potem przeniósł się na moją szyję, której wrażliwość przez doznania sprawiła, że jęknąłem, choć tak bardzo tego nie chciałem. Powinienem mu pokazać, że wcale mi się to nie podoba. Szedł powoli swoimi ustami coraz niżej, na moje obojczyki, klatkę piersiową i brzuch. I mogłem przysiąc, że to pierwszy raz, kiedy w tak szybkim czasie jestem aż tak bardzo podniecony, choć Sehun wcale niczego nie zrobił.

     Po chwili sięgnął po miseczkę i uśmiechnął się do mnie, tak jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie.

-Słodki Luhan, będzie jeszcze bardziej słodki. - wyszeptał jak rymowankę dzieciaka z przedszkola.

     Spojrzałem w sufit i po sekundzie zamknąłem oczy, gdy poczułem ciepłą lepką masę na moim brzuchu. Moje plecy automatycznie wygięły się, bo fala doznań rozproszyła się po całym moim ciele. Zacząłem coraz szybciej oddychać.

     I wtedy dotarło też do mnie, dlaczego Sehun związał mi ręce. Bardzo, ale to bardzo chciałem się ruszyć, dotknąć go, przyciągnąć go do siebie, a on mnie tym tak bardzo karał, bo nie mogłem wykonać prawie żadnego ruchu.

-Sehun-ah…- westchnąłem, gdy jego język zaczął zlizywać słodki karmel z moje bladej skóry. Szarpnąłem się mocno.

-Wiesz, Luhannie. Sądzę, że to jest “miłe”, prawda? - zaśmiał się i dmuchnął na moją skórę.

     To jakieś szaleństwo. - pomyślałem, błądząc gdzieś między rezystywnością, a tym co właśnie się działo.

     Ściągnął moje bokserki jednym ruchem dłoni, przytrzymując biodra drugą ręką, abym się nie ruszał. To było dla mnie trudne, ponieważ prawie się pod nim wiłem.

-A to też jest “miłe”? - wstrzymałem oddech, bo bałem się co zaraz zrobi. Moje oczy wciąż były zamknięte, nie chciałem nawet na to patrzeć.

     Szarpnąłem się tak mocno, że zabolały mnie nadgarstki i stłumiłem zduszony jęk, gdy ciepła substancja, którą miałem zamiar znienawidzić, choć była niebywale dobra, rozlała się na moim członku.

     Sehun zaśmiał się melodyjnie, widząc moją rekcję. Zapewne uśmiechał się też przez ten cały czas. Chwile później jego usta objęły delikatnie mojego penisa, smakując go. Moje funkcje układu oddechowego chyba kompletnie się wyłączyły, choć dyszałem jeszcze głośniej niż przed kilkoma minutami.

     Koncentrowałem się na jego języku i ustach, automatycznie wypychając biodra do góry. Sehun naprawdę się ze mną bawił, bo za każdym razem, kiedy byłem już blisko odsuwał się, i zaczynałem go za to niedowidzieć, bo nie potrafiłem już tego wszystkiego wytrzymać. Za gorąco.

-Sehun, błagam. - mój głos był zachrypnięty i nadwyraz spokojny jak na taką sytuację.

-To twoja kara, Luhan. Pamiętasz? Muszę cię ukarać.

-Proszę, będę od teraz grzeczny.  -wyszeptałem, a jego język wciąż pracował doprowadzając mnie na skraj jakieś nieznanej dotąd mi przepaści.

-Jak mam cię przelecieć? Wiesz, jest tyle sposobów, że sam nie wiem i muszę się zastanowić. - odsunął się ode mnie kompletnie, a ja otworzyłem oczy i spoglądałem na niego.

-Obróć się. - powiedział. z zimnym wyrazem twarzy.

     Nie byłem w stanie tego zrobić z powodu zmęczenia i gorąca, które wypełniało mnie całego. Kiedy nie zauważył  żadnej reakcji  z mojej strony, chwycił mnie i obrócił na brzuch podnosząc moje biodra do góry.

-Byłeś naprawdę niegrzeczny, Luhannie. Więc Sehunnie cię teraz ukarze.

     Nie byłem w stanie odpowiedzieć, ponieważ wszedł we mnie szybko i nie mogłem powstrzymać głośnego jęku przyjemności pomieszanej z bólem. Próbowałem złapać oddech.
To wspaniałe mieć go znów w sobie, ale jednocześnie tak bardzo bolesne i tęskniłem za tym cholernie.

     Chciałem dojść. Musiałem dojść. To było dla mnie za dużo, za mocno, za gorąco, ale Sehun miał inne plany, ponieważ doszedł pierwszy wlewając się we mnie i oddychając głośno, i zaraz potem ze mnie wyszedł. Moje ciało drżało, bo potrzebowałem więcej.

-Masz się nie dotykać. - pochylił się i rozwiązał moje nadgarstki. Patrzałem na niego ze złością i on doskonale tym wiedział. Uśmiechnął się tylko,  a potem zaczął się ubierać.

-Więc, bycie w moim towarzystwie jest bardziej "miłe", prawda, Luhannie? - zapytał, przykrywając mnie białą pościelą, a potem składając na moich ustach delikatny pocałunek.

     Oh Sehun będzie moją śmiercią, tak.





A/N: Nie przyznaję się do tego. Dziękuję za komentarze. Proszę o komentarze. Przepraszam za błędy językowe, czy inne, ale na dworze jest tyle stopni, że zdycham. Zgodnie z obietnicą - jest rozdział. Liczę na Wasze opinie.

I będe pisać SOB dalej, tak. 

11 komentarzy:

  1. SENSITIVE MASZ WPIERDOL ZA TEN KARMEL.
    NIE, NIE WYJEBAŁAM KOMPUTERA ZA OKNO I JESZCZE NIE SCHOWAŁAM SIE W PIWNICY :""""")
    MIMO TO NADAL KISNE. MÓWIŁAM, ŻE KOCHAM CIE? NIE? TO TERAZ WIESZ <3
    TEN SEHUN BYŁ TAKI AHOASHFCAGCFLAGLKFAGKGFVKASGF /./
    AŻ NORMALNIE ZAZDROSZCZE LUHANOWI (NIE PRZYZNAJE SIE DO TEGO)
    NO SENSITIVE WEŹ KOBIETO BO BEDZIESZ MI WYPRAWIAĆ POGRZEB, OK.
    UWIELBIAM SOB I TY TO WIESZ, KIJ Z TYM ŻE KISNE.
    CZEKAM NA KOLEJNE, KC
    /Miyuki

    OdpowiedzUsuń
  2. Już wiem, dlaczego kocham to opowiadanie. ;)
    Nawet nie mogę nic sensownie napisać, ten rozdział wymiata. Sehun... Matko...
    Pytanie retoryczne: Kto chciałby być na miejscu Luhana? Awwww...
    Chcę więcej, dlatego będę zaglądać codziennie, czy aby nie dodasz następnej części. Jak ja nie lubię czekać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. CO...
    Dzięki! Teraz to nawet karmel będziesz mi się tak kojarzyć D:
    Moja głowa jebia się jeszcze bardziej niż jest (jeśli wg bardziej idzie)
    Serio Boże.... <3
    Wg to idę sobie po ciasto z karmelkami B)))))))))))))
    Kocham to <3
    ....Dlaczego mi szkoda Lu? XDDDDDDD. Biedak no xD
    WENY ~~~ <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O BOŻE. JAKIE TO BYŁO GENIALNE. Serio, błagam o więcej takich rozdziałów~ Może wychodzę przez to na zboczeńca, ale co tam XD Chłopak jak Sehun to są goals po prostu, nawet BDSM brzmi jak niezła zabawa, gdy się to połączy z panem Oh XD
    Widzę, że gorąc nie tylko mi dokucza :c Powodzenia, weny i czasu, kochana! ♡

    yehetasshole.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. O BOŻE. JAKIE TO BYŁO GENIALNE. Serio, błagam o więcej takich rozdziałów~ Może wychodzę przez to na zboczeńca, ale co tam XD Chłopak jak Sehun to są goals po prostu, nawet BDSM brzmi jak niezła zabawa, gdy się to połączy z panem Oh XD
    Widzę, że gorąc nie tylko mi dokucza :c Powodzenia, weny i czasu, kochana! ♡

    yehetasshole.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne. *w* Moj biedny mozg sie przegrzal od nadmiaru swietnych opisow w rozdziale i nadmiaru goraca za oknem. Kocham cie za ten rozdzial, byl swietny w kazdym calu.

    OdpowiedzUsuń
  7. pierwszy raz komentuję Twojego bloga, a czytałam Twoje opowiadania niezliczoną ilość razy :) jestem pod wrażeniem że tak młoda osoba (jak dobrze pamiętam to urodziłaś się w 99 roku, tak?) pisze takie teksty. będę starała się komentować każde z Twoich nowych opowiadań widząc jak bardzo Cię to motywuje, tylko następnym razem już z mojego konta :) (nie ufam komputerom w miejscach publicznych :p) życzę miłych wakacji, wolnego czasu na pisanie i mniej bolącej ręki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym być 99, ok. Nie, jestem już stara, bo we wrześniu 18-stka. Jestem 97 :c I dziękuję, naprawdę, bo... Takie komentarze dla mnie dużo znaczą.

      Usuń
  8. tak tak tak! kocham <3 sama zrobiłam się zła że nie pozwolił mu dojść czemu? chyba mnóstwo feelsów *^* hwaiting i czekam na nowy rozdziałek ~~
    /Kaishi

    OdpowiedzUsuń
  9. KURWAJAPIERDOLE KOBIETO!
    /szept/ Toć ja prawie doszłam od tego karmelu kurde...
    Błagam cię, pisz dalej bo to jest 72929494034 razy lepsze od oryginału. Sehun w rolii Christiana to to czego ludziom brakuje w życiu, przysięgam.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy