8 sie 2015

[Sto Odcieni Bieli] Rozdział XIII











    W moim dotychczasowym życiu porażki trzymały się ode mnie z daleka. Tak naprawdę, nigdy nie przytrafiło mi się nic złego nie licząc poznania Sehuna i tego całego bałaganu oraz bagażu jaki nosi za nim ta znajomość. Choć akurat Sehun i cały jego świat - nie był złym aspektem. Lubiłem to, kiedy zabierał mnie do drogich restauracji, kiedy sypiałem w jego wielkim apartamencie lub jak przynosił mi kosztowne prezenty. Świat Sehuna był na swój sposób magiczny. Niebywały i baśniowy. Byłem również pewien, że każdy z jego kochanków, czy kochanek byli po prostu biedni, a Sehunowi sprawiało przyjemność troszczenie się o nich. Mnie samemu podobało się to szalenie, ale im bardziej o tym myślałem, tym bardziej zaczynałem się bać. Czego się bałem? Wielu rzeczy. Jedną z nich była ta cholerna umowa, bo prawda była dość niszcząca. Jakaś część mnie cholernie chciała tego wszystkiego, ale ta druga część surowo zaprzeczała i wołała: “Nie, Luhan. Nie możesz tego zrobić.” Dlatego tak wiele razy przegryzałem obolałe wargi z frustracji, która nasilała się we mnie z minuty na minutę. Potrzebowałem odetchnąć. Potrzebowałem spokoju. A może i nie. Może potrzebowałem tylko Sehuna.


     Po wizycie Kim Jongina wiele się zmieniło. Przez dwa dni nie spotkałem się z Sehunem z powodu mojego strachu. Co do samego Jongina - czułem, że chodzi o coś więcej, o coś bardziej rozbudowanego i skomplikowanego. O coś, co nie mieści mi się w głowie, ale muszę to dzielnie znieść. Mogłem zapytać Sehuna, tak. Nie chciałem jednak tego robić, ponieważ wiedziałem, że to w jakiś sposób łączyło się z jego przeszłością, a tego obszaru nie chciałem poruszać. Wystarczyło, że raz się przede mną otworzył. A jak na tak bardzo skrytego człowieka to i tak bardzo wiele. Po prostu nie chciałem tego. Przynajmniej na razie, aż sam nie zadecyduję, co robić.

     Jednak nie miałem zamiaru zostawić Sehuna w spokoju, o nie. Kim Jongin może mi nawet grozić, ale nigdy nie zostawię kogoś, kogo tak bardzo kocham. Bo, o boże, kochałem Sehuna i nikt i nic nie mogło mi tego zabronić. Kim Jongin musiał się z tym pogodzić.

     Sehun był bardzo zajęty pracą przez te dwa dni, ponieważ zadzwonił tylko raz. Powiedziałem, że źle się czuję i chcę trochę odpocząć. Przekonałem go, choć wiedziałem, że nie uwierzył w żadne moje słowo, mimo, że nie były one kłamstwem.

     Sehun po prostu rozumiał.




     Trzeciego dnia bezczynnego spania obudził mnie nad ranem dzwonek telefonu. Po wielu spekulacjach w drodze do kuchni, gdzie go zostawiłem, sądziłem, że może to być tylko jedna osoba, która dzwoni tak wcześnie.

-Tak, mamo?

-Han-Han! - ugh, matczyny głos, jakże bardzo za nim tęskniłem. -Co tam u ciebie, kochanie? Dlaczego się nie odzywasz? Stało się coś? Jak w pracy? W porządku?

     Natłok pytań jakie mi narzuciła był nie do ogarnięcia. Aż rozbolała mnie głowa.

-Tak, mamo. Wszystkooo w jak najlepszym porządkuuuuu. - powiedziałem stanowczo. Nie musi przecież o wszystkim wiedzieć.

-Cieszę się, synku, bo  wiesz, mam w planach cię odwiedzić.

-Co?! - ok, tego się nie spodziewałem. - Ale jak to? znaczy, co? Nie no, cieszę się, ale mamo, jestem zawalony pracą (małe kłamstwo nie zaszkodzi) no i, wiesz...e...spotykam się z kimś i cóż, ciężko mi to wszystko pogodzić.

-Spotykasz się z kimś?! - prawie pisnęła, co dosłownie mnie zamurowało.

-Uhm, tak.

-To opowiadaj!

-Mamooo...Proszę cię, nie mam piętnastu lat. Poza tym, to trochę porąbane i po prostu nie.

-Ale, Han-Han, powiedź mi przynajmniej czy się wam układa.

     Układa się nam? Mało powiedziane. Cóż za ironia.

-Tak, jest super. Kocham go.

-O mój boże, Han-Han, tak bardzo się cieszę! Na reszcie nie jesteś sam! I muszę tym bardziej przylecieć, żeby poznać tą twoją wielką miłość!

     O nie.

-Tak, mamo. - zaśmiałem się sztucznie - Przyjedziesz i zobaczysz, a teraz naprawdę, muszę iść już, bo mam coś do roboty. Praca wzywa.

-Dobrze, tylko trzymaj się tam i pij dużo wody! Są takie upały, że trzeba pić!

-Tak, dobrze, mamo. Pa.

     Rozłączyłem się z prędkością światła. Miałem tylko nadzieję, że nie wcieli swoich zamiarów  w życie, ponieważ nie chcę żeby spotkała Sehuna do czego raczej by doszło, ponieważ ja nie odpuszczę. Za bardzo mi zależy. I właśnie wtedy, opierając się plecami o kafelkową ścianę w kuchni coś do mnie dotarło. Ja tego chcę. Chcę Sehuna, tej umowy, tego bagażu, bo wiem, że jeśli on będzie przy mnie to jestem w stanie to wszystko znieść dla niego. I wtedy postanowiłem.




     Widok Kim Jongina, który idzie  w moją stronę, aby się ze mną spotkać w jednej z miejskich kawiarni był przerażający. Tak naprawdę nie wiedziałem o co chciałem go tego dnia zapytać, ale to była dojrzała decyzja. Niech sam powie mi o co mu chodziło. Niech to on mi to wytłumaczy, a nie Sehun. Tak było najlepiej.

     Kiedy usiadł naprzeciwko mnie i przywitał się grzecznie jakby nasze ostatnie spotkanie w ogóle nie miało miejsca, zacząłem się bać.

-Więc, o czym chciałeś porozmawiać? - zapytał z tą swoją profesją i miałem ochotę dać mu w twarz.

-O Sehunie. - odpowiedziałem chłodno.

     Przez moment się nie odzywał. Tak, jakby zastanawiał się, czy aby na pewno dobrze usłyszał.

-Luhan, wiesz, wiedziałem, że to się tak skończy. Wiedziałem, że się w nim zakochasz. Teraz zapewne zastanawiasz się skąd to wszystko wiem. Odpowiedz jest bardzo prosta. Znam wszystkich tych, którzy byli przed tobą. I szczerze, nie dziwię ci się, że chciałeś się spotkać, bo mało kto wie coś więcej o Sehunie.

     Zszokowało mnie. Jongin był sprytny. Wiedział co robi, wiedział jak mówić, abym się przestraszył.

-Co cię z nim łączy? - zapytałem prosto z mostu.

-Więcej niż możesz sobie wyobrazić, Luhan. - uśmiechnął się ironicznie i naprawdę byłem bliski pobicia go.

-Świetnie - ja też się uśmiechnąłem - Zapytam o to Sehuna, skoro powiedział mi już wszystko o sobie.

-Wszystko? Luhan, naprawdę twierdzisz, że powiedział ci wszystko? Powiedział dlaczego jest tak cholernie bogaty? Dlaczego nikt nie zna jego rodziny? Powiedział ci?

     Milczałem. Co Jongin wziął za odpowiedź.

-Widzisz, Luhan, w tym świecie są dwie zasady: bądź sprytnym, albo odejdź z pola walki. I tak jesteś dla Sehuna tylko kolejną zabawką.

-Nie mów tak. - oburzyłem się,. czując narastającą we mnie złość.

-Ale czyż to nie jest prawda? I tak chodzi tylko o seks i nic więcej. On cię nie kocha, i nigdy nie będzie cię kochał.

-Tego nie możesz wiedzieć.

-Sehun nie kocha. Jesteś taki naiwny, Luhan.

     Może i byłem naiwny, ale byłem też prawdziwy.

-To, że Sehun nie kochał kogoś takiego jak ty, nie oznacza, że nie pokocha kogoś takiego jak ja.

     I wtedy trafiłem w sedno. Bo o to właśnie chodziło. Jongin miał coś do Sehuna, być może naprawdę łączyło ich wiele i to był czuły punkt Kim Jongina.

-Dla niego wszyscy ludzie są tacy sami. - wstał i wyszedł.




     Wieczorem, tego samego dnia leżałem  w łóżku i dużo rozmyślałem. Bo przecież - jak mogłem tak po prostu teraz spojrzeć Sehunowi w oczy. Nie miałem nawet odwagi zadzwonić, ale na moje nieszczęście on sam to zrobił.

-Luhan-ah, martwiłem się.

     Moje serce zaczęło szybciej bić. Znów czułem się jak głupia, zakochana nastolatka.

-Przepraszam, ale naprawdę źle się czułem. Chyba jestem chory. - odpowiedziałem szczerze, ponieważ godzinę wcześniej zacząłem kaszleć i dostałem gorączki.

-Mogę przyjechać? Przywiozę ci jakieś lekarstwa, dobrze?- jego głos był tak łagodny i czuły, że aż musiałem głęboko odetchnąć.

-Nie… Wiesz, chyba pójdę spać.

-Czy ty mnie unikasz? - zapytał, a ja zamilkłem. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. - Luhan, stało się coś?

-Nie, oczywiście, że nie, tylko…

     Tylko co, Luhan?

     Co tak właściwie się stało?

-Będę za pół godziny.

-Sehun, nie- zanim zdołałem go powstrzymać rozłączył się.

    Swoją drogą to było kochane, że tak się o mnie troszczył, ale jednocześnie czułem się z tym mega źle, bo tak naprawdę nie miałem pojęcia jak się przed nim wytłumaczyć. Bo co miałem powiedzieć?

     Moje ciało zaczęło drżeć przez gorączkę. Zacząłem się pocić, choć mogła to też być oznaka zdenerwowania. Przykryłem się po szyję kołdrą i zamknąłem oczy. Potem, chyba zasnąłem, nie pamiętam.




     Za to pamiętam, że obudziłem się już wtedy, kiedy Sehun siedział przy mnie na łóżku i bawił się moimi włosami. Co z tego, że nie miałem pojęcia jakim cudem dostał się do mojego apartamentu, ale to nawet mnie wtedy nie obchodziło. Na moim czole leżał zimny okład i jakoś czułem się lepiej. I oczywiście, to zasługa Sehuna.

     Uśmiechnąłem się lekko. Seul powoli zasypiał. Światła miasta za oknem lśniły, ale widać było jakby się gdzieś gubiły, powoli zanikały. Tak, Seul zasypiał.

-Mam nadzieję, że nie będziesz mnie już tak straszył . - powiedział cicho Sehun i pocałował czubek mojego nosa. - Naprawdę, bo się bałem.

-Przepraszam? Po prostu jestem chory, to nic takiego.

-Luhan, masz prawie czterdzieści stopni gorączki. Jakim cudem to się stało skoro na dworze jest codziennie po trzydzieści stopni.

     Zaśmiałem się w duchu. Zachorowałem w dzień, kiedy szlajałem się po deszczu w Seulu.

-Nie mam pojęcia. - odpowiedziałem chwytając jego dłoń. - I przepraszam, serio. Nie sądziłem, że zasnę i o nie, chyba powinienem iść do lekarza, prawda? Ale to jutro, tak.

     Poniosłem na chwilę głowę, ale zaczęło mi się w niej kręcić, więc od razu położyłem ją spowrotem.

-Nie musisz się o to martwić. Za kilka minut powinien tu być doktor Lee.

     Spojrzałem na niego spod byka. No tak, Sehun i jego ambicje.

-A Kim jest Pan Lee? - zwilżyłem zeschnięte usta językiem.

-Moim prywatnym lekarzem. No i - gdybyś podpisał umowę, byłby także twoim lekarzem. - posłał mi słodki uśmiech i wstał. - Przyniosę ci coś do picia, poczekaj.

     Wyszedł, ale chwile później wrócił ze szklanką soku pomarańczowego. Tak strasznie chciało mi się pić, że pobiłem swój rekord w piciu na czas, naprawdę.

-Myślałem, że lekarze mają wyznaczone godziny pracy.

-Ale, wiesz, Luhan-ah, pan Lee to mój lekarz, a ja trochę inaczej funkcjonuję.

-Ah, rozumiem. - zaśmiałem się. Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi.

     Pan Lee był starszym mężczyzną, może po pięćdziesiątce. Jego siwa broda mimo wszystko dodawała  mu uroku takiego dziadka i poczułem się przy nim bezpiecznie.

-Dzień dobry - uśmiechnął się do mnie i podał dłoń Sehunowi. - Och, widać, że naprawdę jest pan nieźle chory. - powiedział patrząc na mnie, a potem spojrzał na Sehuna.

-A, tak, to ja poczekam. - powiedział i wyszedł, a Pan Lee posłał mi uśmiech. - Zawsze taki sam.

-Długo go pan zna? - zapytałem, kiedy mężczyzna położył swoją walizkę i otworzył nią wyciągając potrzebne rzeczy.

-Sehuna? Od dzieciństwa. Gdybyś ty wiedział jaki to był łobuz.

     Nie powiem, zszokowało mnie to. To pierwsza osoba, która zna Sehuna od tak długiego czasu. To aż niemożliwe. Ale po chwili spokoju, dotarło do mnie, że Pan Lee zapewne wie o wszystkim i zaczerwieniłem się wściekle. Nawet nie chciałem wiedzieć co dokładnie wie, ale wiedział o umowie, więc to było wystarczająco dużo.

     Pan Lee zbadał mnie dokładnie i delikatnie tłumacząc przy tym co dokładnie mi dolega.

-Nie powiem, że to dobrze, że pan zachorował, ale z drugiej strony to dobre, ponieważ widać, że jest pan zestresowany, co nie służy zdrowiu. Teraz może pan odpocząć. Przepisze panu leki. Boję się, że może się to rozwinąć do zapalenia płuc, dlatego proszę ciągle leżeć w łóżku.

-Jak na razie nigdzie się nie wybieram! - zaśmiałem się.

-I tak ma być. - uśmiechnął się - Niech pan dużo pije ciepłych herbatek i mleka. Powiem Sehunowi, żeby tego dopilnował. Tak swoją drogą…-zamilknął na moment - Nie osadzaj go po tym co usłyszysz od ludzi. Sehun to dobry dzieciak niezależnie od tego co robi, nie skrzywdzi cię. Mogę ci to obiecać. - mrugnął do mnie i wyszedł.

     Słyszałem jak za drzwiami rozmawia z Sehunem. Uśmiechnąłem się do siebie. A może taka jest właśnie prawda? Może Sehun nie chce mnie skrzywdzić i tego nie zrobi?

     Wrócił do mnie kilka minut później z uśmiechem na twarzy. Wglądał tak bardzo pięknie.

-Dlaczego nie możesz przestać być tak bardzo przystojny? - naburmuszyłem się, kiedy usiadł obok mnie.

-Cieszę się, że ci się podobam. - odpowiedział żartobliwie.

-Tego nie powiedziałem.

-Mhm. - położył się obok mnie i przytulił moje gorące ciało do siebie.

-Będziesz chory. - prawie wyszeptałem.

-Nie obchodzi mnie to.

-Sehun. - próbowałem go od siebie odepchnąć, ale był za silny.

-Shh. - nachylił się i pocałował najpierw moje czoło, potem nos, policzki i usta.

      Dlaczego on mi to robił, kiedy byłem chory?

-Chcę spać. - oświadczyłem z zaciętą miną.

     Spojrzał mi w oczy i znów mnie pocałował tym razem naprawdę pocałował, aż jęknąłem w jego usta.

-Dobranoc. - odsunął się, aby zgasić lampkę i przytulił się do mnie mocno.

-Nienawidzę cię.

     W odpowiedzi dostałem tylko jego cichy śmiech.




A/N: Rozdział jest, bo Wasze komentarze pod rocznicową notką mnie zmotywowały, ok. Także dziękuję! I proszę, jeśli możecie - skomentujcie. To bardzo dla mnie ważne. Z góry dziękuję. ♥ 








A ja idę pisać dla Was smuta - niespodziankę, ugh. 

PS: I dajcie łapkę w górę, żeby być poinformowanym o nowościach! https://www.facebook.com/fuxckd0wn

♥ 

15 komentarzy:

  1. No, więc, ten, tego, ugh. Tak bardzo nie chcę żeby coś ich zepsuło xd taka fajna parka z nich w tym fiku, lulu ciotowata/ oczywiście męska, męska/ pracownica i wielki, straszny, tajemniczy pan Oh i niby 50 twarzy ale uhg no nie wiem jak to określić podoba mi się bardziej niż ten cały zakichany film xd Pozdrawiam i czekam na następną część! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mianhae, mianhae. Nie komentowałam ;=; Matko przepraszam.
    Robię to co Sehun na gifie xD
    Gdyby wszystkie opowiadania były takie cudne jak twoje, to bym chyba z świata internetu nie wychodziła.
    Każdy rozdział zachwyca coraz bardziej, ale jak zrobić na końcu angst to nie ręczę za siebie -.-

    OdpowiedzUsuń
  3. twój fick poprawia mi humor.. zresztą nie tylko ten, weny~

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju to było takie słodkie! Kocham ich relacje, takie awww
    Chce juz żeby Luhan podpisał umowę, wtedy będzie się działo
    Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze jak mi się to szybko czytało :"( Ten ff jest genialny więc błagam pisz go dalej.
    Miłych snów i TYSIĄCA POMYSŁÓW NA NOWE OPOWIADANIA ! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Awww ten rozdział był cudny <3 Jesteś świetna, powodzenia w pisaniu ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam to opowiadanie a ten rozdział jest jest cudny ♥ Weny!♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Króciutki rozdział. (Albo po prostu tak szybko go przeczytałam przez moje wciągnięcie się.) Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału oraz smuta niespodzianki. :D Weny.

    OdpowiedzUsuń
  11. Omg omg omgfff jak słodko T*T.
    Ciesze się, że jednak nie zrezygnowałaś z pisania SOB <3
    Czekam na tego smuta xDDDD BARDZO XD
    WENY ~

    OdpowiedzUsuń
  12. W trakcie 15 godzinnej podróży przeczytałam wszystkie rozdziały, które dotychczas napisałaś i omatko. To jest tak genialne, że nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów, także życzę weny! ♡

    OdpowiedzUsuń
  13. JEZUS, NO....... PISZE TO ENTY RAZ, ALE PEWNEGO DNIA DOSTANIESZ ODE MNIE PORZĄDNY WPIERDOL, TAK
    aż normalnie mnie skręca, żeby wiedzieć co dalej, ale to już wiesz. I ten Kim Jongin huehue B|
    ta końcówka.. ja pizgam, ale chyba na serio jestem doniczką i specjalnie dla Ciebie przybije twarzą piątke z grzejnikiem, taki prezent urodzinowy przed 7 września :')
    Weny unni i jeb te donice!

    PS. Jesteś ciulem, bo ten ficzek jest wyjebany w kosmos

    OdpowiedzUsuń
  14. Serdecznie zapraszamy na nowo otwarty spis opowiadań o k-popie oraz j-popie. Jest to kilkudniowa witryna, dlatego też zbieramy zgłoszenia. Administracja ma doświadczenie w prowadzeniu tego typu stron, więc jest pewność, że nie zostanie ona usunięta lub opuszczona. Zachęcamy Cię do zgłoszenia swojego bloga do spisu. Niczego na tym nie tracisz, a wręcz przeciwnie - możesz zyskać nowych czytelników. Jeśli podoba Ci się nasza idea, byłybyśmy wdzięczne, gdybyś poleciła tę stronę swoim znajomym, którzy także piszą opowiadania na ten temat.
    Pozdrawiamy, administracja spiskj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy kolejny rozdział? To opowiadanie jest takie supi, czekam ciągle i się niecierpliwie :(

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy