1 paź 2015

[Sto Odcieni Bieli] Rozdział XV













Oddech.


     Jest druga w nocy, a ja płaczę, ponieważ nie wiem co robić. 

Oddech.

     Nagle jest ósma rano, poniedziałek i muszę wstać, zacząć nowy tydzień, wrócić do pracy, stanąć twarzą w twarz z Kim Jonginem, muszę przetrwać.

Oddech.

     Po prostu muszę oddychać, dobrze? Zycie nie będzie takie zawsze. Pewnego dnia życie potraktuje mnie tak, jak na to zasługuję. Pewnego dnia będzie dobrze, bardzo dobrze.

   Ale teraz, na razie, jedyne co mogę zrobić to po prostu oddychać.



     Ciepłe dłonie Sehuna wkradły się pod moją  białą koszulę delikatnie, jak piórko. Poczułem jak drżę pod warstwą smutku i niepewności. Całował mnie mocno, a za szybą samochodu Seul żył nocną bryzą.

     Ten mężczyzna skrywał w sobie tyle odcieni bieli. 

     To było niemożliwe, niewidzialne, inne, wspaniałe.

-Kochaj mnie. - wyszeptałem w jego usta, bo świadomość pożegnania nagle napełniła moje serce. Chciałem też usłyszeć prawdę. Chciałem usłyszeć w słowach, to co do mnie czuje.

-Luhan-ah…-westchnął patrząc w moje oczy.

-Powiedź to. - prawie zapłakałem - Proszę.

-Kocham cię.

     A potem się obudziłem i musiałem po prostu oddychać.






     Wiecie, w życiu zawsze są takie rzeczy, które nam nie wychodzą. Nie ważne jak bardzo byśmy próbowali, to i tak skończymy z łzami w oczach i niepowodzeniem.

     Tak samo było ze mną i Sehunem.

    Gdzieś w głębi siebie dobrze wiedziałem, że ta cała umowa i to wszystko, co z Sehunem związane będzie mnie dużo kosztowało. I nie mam pewności, czy na sto procent mi się uda podołać. Sam Sehun dał mi czas i przestrzeń. To było cudowne. Dzwonił każdego dnia, kiedy otwierałem oczy i kiedy je zamykałem. Martwił się, mówił, że może przyjechać, zależało mu. A ja zawsze odpowiadałem, że nie wiem. Że nie chcę jeszcze się z nim spotykać, a on tylko mnie rozumiał.



     W poniedziałek wróciłem do pracy. Byłem tak bardzo w tyle, że w ogóle nie miałem pojęcia co się dzieje w Kim Records. A działo się dużo.

     Zatrudnili wielu nowych pracowników, zrobiono remont, a Kim Jongin zmienił kolor włosów. Czekoladowe loki zastąpił teraz platynowy blond.

     Kiedy wszedłem do jego biura, ku mojemu zdziwieniu - zachowywał się normalnie. Przywitał mnie, podał najważniejsze informacje, dał mi teczkę z papierami oraz zaprowadził do mojego nowego biura. Wciąż miałem zarządzać filią w Chinach, ale będąc w Seulu. To oczywiście jak najbardziej mi odpowiadało.

     Jednak po poważnej rozmowie z Jonginem stwierdziwszy, że może powinienem gdzieś wyjechać i dokończyć urlop. Jongin zaakcentował słowo wyjechać, co oczywiście zrozumiałem w ułamku sekundy. On czuł, że byłem zmęczony Sehunem. Nie dziwił mi się, ale też nie pytał. Za to byłem mu wdzięczny.


     Takim oto sposobem postanowiłem wyjechać na kilka dni do mojej babci, która mieszkała w górach Sobaek. 






-Luhan! Mój boże! Dziecko drogie! Ale ty się zmieniłeś! - tak bardzo tęskniłem za głosem babci, że prawie popłakałem się ze szczęścia i faktu, że  w końcu będę blisko kogoś, kto mnie doskonale zna i rozumie bez oporu. 

     Wtuliłem się w lekkie ciało starszej kobiety, która była o wiele niższa ode mnie, ale wciąż była piękna mimo swojego starego wieku. A jej uśmiech wcale się nie zmienił. Wciąż był taki sam jak pamiętam z dzieciństwa.

-Babciu, tęskniłem za tobą. - poczułem łzy napływające do oczu, więc szybko odsunąłem się z uścisku. 

-Ja za tobą też, kochanie, wejdź. 

     I zniknąłem w kolorowym świecie gór, gdzie widoki były niesamowite, że aż zapierały dech w piersiach. Gdzie, mały drewniany pensjonat, którego właścicielką była moja babcia stał się magiczną chatką wróżki. To był ten magiczny świat, który przypomniał mi, że wciąż jest we mnie mały chłopiec.







-To teraz opowiadaj! - Babcia Han położyła talerz z ciasteczkami na stół i wlepiła we mnie swoje duże, czarne oczy.

-Nie wiem od czego mam zacząć.- chwyciłem w obie dłonie duży kubek z ciepłą herbatą. Czułem się jak w domu.

-Najlepiej od początku! - zaśmiała się starsza kobieta. - U mnie zawsze jest tak samo i nie ma o czym opowiadać, ale u ciebie? Jesteś tak młody, po studiach, z marzeniami. Jak twoja praca?

-Praca? - moja mina przybrała niebyt dobry wyraz - Dobrze, znaczy, wiesz babciu, nie narzekam. Zarabiam bardzo dużo, mam dobre stosunki ze wszystkimi w otoczeniu branży i… jest po prostu dobrze. 

-Cieszę się, choć sam wiesz, że to nie jest szczęście.


     Widziałem. Nie musiała mi tego mówić. Doskonale to wiedziałem. Ale uśmiechnąłem się lekko biorąc łyk ciepłego napoju, który smakował jak karmel z owocami.

-Han? - spojrzała w moje oczy - Coś się dzieje, prawda? 

     Zaśmiałem się lekko. Znała mnie lepiej niż ja sam siebie.

-Dzieje się życie. - odpowiedziałem. - Wiesz, po prostu ja tylko oddycham, nic więcej.

-To źle, hm?

-I to jak. - zrobiło mi się nagle smutno - Babciu… Czy byłaś kiedykolwiek w takiej sytuacji, że bałaś się, że sobie nie poradzisz, nie dasz rady?

     Przybliżyła się i chwyciła w swoje dłonie moje i poczułem przyjemne ciepło.

-Kochanie - westchnęła - W życie nie jest łatwo i to co mówię, to nie jest jakaś tam wielka filozofia, ale ja się nauczyłam czegoś ważnego. Kiedy przychodzi taka sytuacja, gdy musisz o coś walczyć, ale nie masz chęci, siły, ani samozaparcia i wiesz, że nie dasz rady, to musisz próbować. Myślisz, że Edison byłby takim wielkim wynalazcą, gdyby nie bał się porażki? Porażki, strach, Luhan, to wszystko składa się na człowieka, ale jeśli w coś wierzysz, to musisz walczyć. A ty potrafisz walczyć, więc zrób to! Ba! Zrób to nawet jeśli polegniesz. Hm?

    Spojrzałem w jej oczy i może to właśnie wtedy zrozumiałem, że nie ważne jak długo i jak ciężko będę walczyć -będę walczył do końca i będę się starał. 

     I może wtedy też postanowiłem, że podpiszę tę umowę.

-Dziękuję.

     W odpowiedzi dostałem tylko lekki uśmiech na mądrych ustach.







     Wieczorem, kiedy leżałem już w łóżku, a za oknem było najciemniej jak się tylko da- gapiłem się w swój telefon. Pokój w którym się znajdowałem był śliczny i taki...jak w domu? Leżałem na tym puchowym łóżku i myślałem. W końcu zdecydowałem się wybrać jego numer.

-Luhan? 

-Cześć, Sehun-ah. - uśmiechnąłem się i zacząłem skubać końcówkę białej kołdry ze zdenerwowania. 

-Jak się czujesz? - zapytał cicho.

-W porządku. -odpowiedziałem zgodnie z prawdą.- Jest dobrze.

-Cieszę się. Co robisz?

-Leżę i gapię się w drewniany sufit. 

-Drewniany? 

-Tak - odchrząknąłem - Wyjechałem do babci, w  góry,

-Och. - był zaskoczony. - Długo tam zostaniesz?

-Nie wiem. Muszę się odstresować - przyznałem.

-Dobrze. Będę czekał aż wrócisz, ok?

     Szeroki uśmiech zagościł na mojej twarzy. 

     Byłem kompletnie, głęboko, nieodwołalnie zakochany.

-Dobrze. 

-Luhan?

-Tak?

     Zamilkł na kilka sekund i bałem się, że jest na mnie zły.

-Rozmawiałeś kiedyś z księżycem?

-W jakim sensie?

-Nie wiem, ale jest noc, siedzę w moim biurze i patrzę na Seul i na księżyc. Są też gwiazdy, ale mało widoczne.

-Ja nie widzę nic, jest ciemno.

     Zrobiło mi się nagle przykro, bo dotarło do mnie, że on jest tak bardzo samotny.

-Sehun? - wyszeptałem.

-Hm?

-Kocham cię.

     Wiedziałem, że się uśmiechnął. Zrobił to.

-Wiem, Luhan.


     Tej nocy zasnąłem od razu, bez problemu, bez łez, bez myśli buzujących w mojej głowie.


     Oddychałem.









-Jesteś Luhan, tak? Wnuk Pani Han? Jestem Luna! 

    Spojrzałem na dziewczynę, która wyciągnęła w moją stronę dłoń na przywitanie. Była wysoka i miała długie blond włosy. Była naprawdę ładna, ale kim do cholery była, że znała moje imię.

     Widząc moje zdenerwowanie szybko powiedziała:

-Pomagam w prowadzeniu pensjonatu. Twoja babcia zatrudniła mnie pół roku temu.

-Och tak… -przywitałem się  z nią grzecznie. - Tak, jestem Luhan. Miło cię poznać.

-Ciebie też! Twoja babcia tak dużo mi o  tobie opowiadała! 

-Naprawdę? - zdziwiłem się podchodząc do stolika, a dziewczyna podążyła za mną.

-Oczywiście! Jesteś jej ukochanym wnukiem. Pracujesz w Seulu, tak? Boże, tak bardzo chciałabym tam kiedyś choć raz pojechać. Naprawdę jest tam tak pięknie nocą?

-Tak - zaśmiałem się nerwowo, bo nie byłem przygotowany na taki wybuch pytań- W Seulu jest pięknie. Wszystko jest takie nierealne, ale prawdziwe za jednym razem.

     Usiadłem do stolika z kubkiem gorącej, parującej kawy. Dziewczyna do mnie dołączyła.

-Wiesz, ja bardzo chciałam tam studiować, ale niestety nie powidło się. Moją rodzinę nie było na to stać. Chciałam sama się utrzymać, ale miałam jedną ważną rzecz, która wciąż mnie zatrzymywała.

-Uh, co takiego? - spytałem z zainteresowaniem, ponieważ dla mnie taka możliwość wyrwania  się  była nie do zmarnowania - Przecież poradziłabyś sobie.

-Tak, ale…-uśmiechnęła się lekko - Nie chciałam zostawiać chłopaka. 

-Och, więc miłość? 

     Zaśmiała się. 

-Wiesz, po prostu jeśli kogoś kochasz, to  jesteście nierozłączni. Nie przeżyłabym bez niego ani jednego dnia. Tylko, wiesz, on jest chory.

-Przykro mi.- powiedziałem szybko, bo to było smutne.

-Niepotrzebnie. On...jest na wózku. Stracił nogę w wypadku samochodowym pewnej zimy.

     Poczułem jak jakaś żałość rozlewa się wokół mnie.

-Zostałaś  z nim. - powiedziałem cicho.

-Tak, nie byłabym w stanie go zostawić, wiesz. Miłość na tym polega, że czasem jest kurewsko trudno i trzeba walczyć, choć chcesz się poddać. Ale jest warto. Zawsze jest warto.

     Posłała mi uśmiech.

-Przepraszam, że tak o tym wszystkim ci mówię, to głupie. - zmieszała się.

-Nie. Ja...dziękuję.

-Za co?

    Spojrzałem  w jej oczy.

-Chyba powinienem do kogoś zadzwonić. 

      Zaśmiała się tylko i pozwoliła mi wybiec z kuchni, aby potem biegiem dostać się do pokoju i wybrać dobrze znany mi numer.

-Sehun?

-Luhan-ah? 

-Tęsknię za tobą.

-Ja za tobą też.

-Sehun?

-Tak?

-Tak, podpiszę tę umowę.















PS: Idziemy po malutku, ale idziemy. Czekam na komentarze, dziękuję, kocham Was. 



8 komentarzy:

  1. Wczoraj znalazłam link do tego bloga na tt i jestem wniebowzięta tym opowiadaniem ;;; tak delikatnie opisuje uczucia Lu, że normalnie nie wytrzymuję z rozdziału na rozdział. Gdy tak patrzę na daty dodania to, aż mnie coś ściska, bo czuję, że na kolejny rozdział będę musiała jednak trochę poczekać... ><
    50 Shades Of Grey zaczęłam kiedyś czytać,ale ni w kij ni w oko mi to nie wchodziło, a główna bohaterka wydawała się taką zbyt wielką, ciepłą kluchą, która nic nie potrafi ze sobą zrobić.. boze.. przerwałam to gdzieś po ponad stu stronach bo nie wytrzymywałam.
    Tutaj jakoś lepiej się odnajduję ;; postacie są lepiej dobrane, a słownictwo jest normalnie przecudne ;;; tylko rozpływać rozpływać i jeszcze raz - rozpływać się. Opisu odczuć Lu są zdecydowanie najlepsze, a czasami ten jego cięty język jest na zbyt dobrym miejscu, niżbym sobie to wyobraziła xd błędy się zdarzają, ale przymykam na niego oko. Historia jest zdecydowanie przecudna, by przejmować się literówkami. Wszystko mi tutaj pasuje oprócz Jongina, który jest taką przylepą, że gdzie nie spojrzysz on jest i tylko denerwuje ><
    Ten rozdział tak jakoś... nie odczułam go... chyba przez fakt, że za mało ich tu razem, a Lu wyjechał... ech... no nic. Czekam na następne ;;; bardzo niecierpliwie ;;

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze pięknie przedstawione przemyślenia Luhana! Ale niech lepiej wraca do Seulu, do Sehuna :3 Uroczy rozdział, chociaż moim zdaniem taki przerywnik w fabule (co nie jest złe od czasu do czasu) no nic, czekam na kolejny part! ♡

    http://yehetasshole.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie wiem co powiedzieć *.* świetne <3
    Wolę to milion razy bardziej od 50 Twarzy Greya :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział był taki uroczy i kochany. Cieszę się, że Luhan wreszcie się na coś zdecydował. Uwielbiam te ff. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :3 Ale nie przemęczaj się za bardzo !

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rozdział był taki uroczy i kochany. Cieszę się, że Luhan wreszcie się na coś zdecydował. Uwielbiam te ff. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :3 Ale nie przemęczaj się za bardzo !

    OdpowiedzUsuń
  6. *BADUM* *BADUM* *BADUM* Czekam na następną część! Juz nie umiem ubrać słowa moich myśli, są jakie takie bazgroły na kartce! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ..... i co ja mam teraz napisać? :C
    ten niezręczny moment, kiedy nie wiesz co napisać. W ogóle cieszę się, że nadal to piszesz, ale o tym wiesz. I teraz nie wiem co napisać, bo Ty znasz moje zdanie, które jest dość niekompletne XD
    Ten moment z Luną był taki inny i LUHAN DOPIERO W 15 PARCIE PODPISAŁEŚ TEN GŁUPI PAPIER, LOL. PUKNIJ SIE W BAŃKE, STARY. TAKIE RZECZY TO NA BIEŻĄCO ;-;
    weny~
    /Miyuki

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG ,końcówka wymiata !
    -Sehun?
    -Tak ?
    -Tak,podpisze tą umowę ...
    Widzę już jak Hun się cieszy ...to takie słodkie opowiadanie tylko oby nie skończyło się angstem ! No życzę weny i dziękuję że się tak dla nas poświęcasz nawet z tą ręką ,trzymaj się kochana ☺

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy